Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/321

Ta strona została przepisana.

I żaden nie jest drobny; ten czynimy przytyk
Do wielu nowin z tego właśnie karnawału,
Który był arcyświetny. Tańce są zabawą,
A tańczy się i prędko, i tańczy pomału,
Co, zda się, iż zależy od wieku i osób,
Bo jest sposób tańczenia i tańczenia sposób...
Tu... kropek kilka kładę... Któż jest, pytam dalej,
One Domino Złote, czerwono podszyte,
Pragnące bardzo, w bufet, jak statua, wryte,
Co, wciąż brzękając szklanką, wykrzykało: «Nalej!»
Czy gdzie z dalekiej przyszło a świętej podróży?
(Ale pielgrzymom z damy obcować nie służy).
Damy, osobnym druku kształtem... potem jeszcze
Kropeczek kilka w sposób wzmiankowany mieszczę.
Oto jest mój artykuł...»
KTOŚ. Tu zachodzi mała
Kwestja — czy wzmiankowana powyżej zakała
Nie zrodzi w tenże sposób odezwy w dzienniku,
A ta przytyku znowu i ten znów przytyku,
W sposób, iż forma, z jaką jawności się służy,
Zaciemnić może, albo, zamiast skrócić, zdłuży
I zrobi skandal z rzeczy błahej, a z kropeczek
Plamy, a z atramentu kropli — parę beczek.
KRYTYK. Sposób jest na to wskazać tylko na pręgiérzu,
Nie umieszczając odezw...
KTOŚ. Czy nie lepiej może.
Zamiast koszule chorych rozwieszać na krzyżu,
Piękne czyny wyjaśniać i natchnienia boże,
By się nie czuła samą praca, mądrość, cnota?
KRYTYK. Skąd więc i dokąd moja sięgać ma robota?

III.

SEKRETARZ. Teraz — niech krytyk sztuki swoje nam odczyta!
KRYTYK. (czyta) «Odkąd, potrzeby czasu zgadłszy, czujni stróże,
Daliśmy pochop sztukom przez nasze zachody
W świadectwie i wytrwaniu, patrzą już narody
Na pierwociny szkoły nowej w minjaturze.
Niechże nam wolno będzie po takim zadatku.
Rozebrać kwiatek każdy, a kwiatek po kwiatku.
Tu, że pominę wiele, zwracamy też oko
Na pejzaż. Cóż jest pejzaż? Widokiem natury.
Niechże zachwyca albo niech uderza zgóry.
Jak znowu, z drugiej strony, obraz niech głęboko
Porusza szczytną myślą. Różne bo są cele
I różne środki; inna malować w kościele,
A inna przedmiot jaki treści nieświęconéj —
Pierwszy niech z życia czerpie, drugi z wyższej strony.
Jakoż naprzykład rzeczy z apostolskich czasów,
Które się w Syrji dzieją albo w starym Rzymie,
Mogą brać wzory z tych to codziennych zapasów
Mowcy jakiego albo z niewiasty, co drzémie
W niemieckiem mieście jakiem na progu gospody?
Jakże nieczujną pannę sztukmistrz weźmie młody
I parabolę zniemczy biblijną!?... Tej wzory
Są raczej na pustkowiu libańskiem lub niżéj,
Gdzie palmy drżą dotychczas łagodne z pokory,
Albo na skale, kędy trzech szukano krzyży».
Oto jest mój artykuł...
KTOŚ. Tu kwestja zachodzi,
Ażali celem sztuki jest zakrywać słowo,
Czy raczej je objaśniać? Prawda bowiem rodzi
Dzień w dzień, i coraz kartę przewracamy nową,
I coraz lepiej, baczniej; w tém codziennem życiu
Widzimy przecież pracę dziewiętnastu wieków,
Widzimy w bliźnim każdym, acz źle lub w ukryciu,
I krzyż, i gąbkę z octem, i nadgłowia ćwieków,
I grób, i promień chwały — inaczej zaś cnota
Miałażby ciał swych nie brać chociażby z kaleków?
KRYTYK. Skąd więc i dokąd moja sięgać ma robota?