Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/421

Ta strona została przepisana.

Że Magdalena mnie zastępuje;
Więc powinną byłam się anonsować,
Nie będąc na teraz panią domu.

(rzuca różaniec, książkę i rękawiczki)

Spóźniłam się na zbór miłosierny!

(podając Szelidze koniec palców ręki swej)

Nieczytelny telegram ze Smyrny.

(ku Magdalenie)

Ona dopiero mnie wyczytała...
SZELIGA. (na stronie) Jak też zimno mnie już przyjmuje!

(głucha chwila milczenia — magnetyczna)

MAGDALENA. (przerywając ciszę) Czy się państwo dawno nie widzieli?
HRABINA. Gdzież ja mogę szczegóły pamiętać!
SZELIGA. (serdecznie) O pani, lat dwa ja nie widziałem
Nawet i jednej kropelki w jeziorze,
W którem odbijał się ten obłok,
Na jakim spoczęło jej oko...
HRABINA. (wstrętnie) Ah, ah, cóż za zmysłowy obraz!
MAGDALENA. Nieco orjentalne wyrażenie,
Lecz właściwe, gdy kto z Wschodu wraca,
A którem przerażać się nie masz co!...
Odpomni pan północne mówienia,
Jaśniejące przezroczystym szronem...
HRABINA. (z lekką ironją) To znów drugi telegramu wykład —

(do Szeligi, pokazując na Magdalenę)

Lepszego tłumacza czy miałeś pan
W Palestynie?...
— A propos: a czemu
Jerozalemskiego pan różańca
Nie przywozi... i widzę, nie nosi?...
SZELIGA. (gorzko) Z łez jeden — gdy mnie wpadł w Martwe morze,
Zapewne przypadkiem... zamyśleniem
O odległych — przemienił się cały
W opałowe ziarna... krystaliczne...
Niesłychanie twarde... — jasne... jak lód.
I — odtąd różańców zaniechałem!
MAGDALENA. (podejmując treść) Zniechęcić się można do wszystkiego...
Gdy usuwa się nam z rąk fatalnie.
I to może nasze wielkie szczęście.
HRABINA. (silnie) Najzupełniej twego jestem zdania:
Z rzeczy ziemskich cokolwiek traci się,
Daje wzamian więcej rezygnacji...

(po chwili)

Lecz czy różaniec ziemską jest rzeczą
Lub nie?... Popytać się o to muszę...

(notuje w książeczce podręcznej)

SZELIGA. Ten, o którym ja mówię, był z łez:

(silniej)

Z człowieka łez, nie całej ludzkości,
Więc był niewątpliwie ziemską rzeczą,
Arcydrogą!...
Ja sam — tylko jestem
Człowiek, wychowaniec tego globu.
Na którym są burze, i wulkany,
Nawałnoście i gromy w powietrzu...
.............
Rzecz, o której często aniołowie
Tak zapominają, jak mieszczanie,
Którzy, nie zajmując się rolnictwem,
Cenią nawałnicę po ich wpływach
Na parasol... na szybę w karecie...
HRABINA. (sobie i innym) — Aniołowie lepiej wszystko wiedzą —
SZELIGA. (ceremonjalnie) Jeśli to jest przekonaniem pani...
HRABINA. (ze znudzeniem) — Ah, powiadam panu: oni nigdy
Nie spóźniają się dla miłosierdzia!
Przybywają wczas do komitetów
I, cokolwiek pełnią, pełnią lepiej.

(do Szeligi pojedyńczo)

Mamy dzisiaj maleńki wieczorek...
MAGDALENA. Który może być prawie anielskim,
Bo panienki z pensji przyjdą tańczyć.
Śliczne wszystkie i pełne dobroci.
HRABINA. Tańczyć?!... Może... lecz w różne niewinne
Gry bawić się, to postanowione.

(surowo i ogólnie)

We wszystkiem lepiej jest ominąć świat.

(dając końce palców Szelidze i uchodząc)

Dowidzenia wieczorem
SZELIGA. (pełniąc ukłon) — Tak, pani!...
Świat — jest zaprawdę trucizną ludziom,
Bo on kształci ich... a nie rozwija.


SCENA PIĄTA.

MAGDALENA. (z miejsca, do Szeligi, który z kapeluszem zatrzymuje się)
Czy koniecznie zaraz chce pan odejść?
SZELIGA. Sądziłem, że minął czas przyjmowań.
MAGDALENA. Nie jest to tak ściśle określone,