Jak patrycjusz, jak kapłan!... Szczegóły na później...
Przypuśćmy, że tam wielkiej wartości naczynie,
Że cudna grecka waza rozbiła się pierwej
I że tę stratę odnieść chciałem do nagrody
Trafu trafem...
KLEOPATRA. ...A ja ci nie przynoszę darów!
I nic godnego nie mam z sobą. Wszakże — oto
W kolcach mych słynne owe dwie perły na świecie,
Które «nierozłącznemi» nazywają. Wybierz.
Jeżeli zdołasz, jedną i miej ją w agrafie
Purpurowego płaszcza, by ktoś dostrzegł kiedyś,
że Kleopatra, ucho ku twym kłoniąc słowom,
Zapomniała łzy ciężkiej i białej, łzy morza!
CEZAR. Inne wszystkie, o księżno, łzy we faldach togi
Konsularnej, na piersi pochować rad jestem.
KLEOPATRA. Więc moją pierwszą będzie ta, którą wylałam
Nad zgonem, o Cezarze, przeciwnika twego.
Tak jest!... Wielki Pompejusz mego ojca gościł,
Za jego dni wygnania, w Rzymie. Dla mnie ojciec,
Chociażby nie miał uczuć, ojcem był i królem,
Poprzednikiem korony mojej... Jam uklękła,
Konsulu, by spowiedzieć, że ku osobistej
Pompejusza i żony jego straży dałam wprawdzie
Pięćdziesiąt galer zbrojnych... Lecz cóż pięćdziesiąt
Galer przeciwko twojej, Cezarze, Victorii?...
CEZAR. Zwłaszcza, że moich było dziesięć ze mną...
KLEOPATRA. Z tobą!
CEZAR. (wzbraniając Kleopatrze dokończyć zaczętego sensu) Racz mówić dalej...
KLEOPATRA. ...Wojny ja nie podzieliłam
Całą armją i flotą...
CEZAR. ...A druga łza twoja,
O królowo i córko króla poprzednika,
Którego Pompej gościł na wygnaniu w Rzymie?...
KLEOPATRA. A druga moja łza?... Pozwól, Cezarze, chwilę,
żebym mogła przypomnieć sobie. Ah, dziś rano
Mój, czy twój, żołnierz — nie wiem (bo wszyscy żołnierze
Poniekąd są twoimi) — człowiek monstrualny,
Zabił gazelkę moją i zjadł
CEZAR. Eheu!...[1]
KLEOPATRA. Ty powiesz,
Że więcej miljon gazel mam w moich pustyniach?
Lecz ta nawykła była poglądać mi w oczy
Źrenicami, jak wielkie dwa kamienie drogie,
I drżała nie przestrachem n mych stóp, lecz drżeniem
Delikatności czlonków. — Patrz, Cezarze, zawsze
Taka uważna, jak kwiat, co, się rozwijając,
Wlepione ma spojrzenia w słońce...
Że orłom dobrze w górnem szybować powietrzu
Lub spaść, jak grom, na łup swój, to czyliż dlatego
Żołnierz mnie ma gazelkę zabić?... I tę, która
Tak mi wyobrażała egipski lud, jak on
Bywa obrazem Rzymu!...
CEZAR. Sfinksów królowo! Ty, która
Dziewięcioma języki mówisz, mów po rzymsku
Albo helleńskiej mowy użyj...
KLEOPATRA. ...Ten egipski
Lud dobry jest, gdyby go zostawiono sobie.
Co tem łacniej, iż nie chce on panować drugim,
Rad przestawa na swojem, nawykły do Nilu,
Prosty, jak trzcina jego, skłonny i nadbrzeżny,
Z bogów wyszedł przez swoją starożytność wielką
I w bogi wraca znanym mu losów porządkiem.
Co piękniejszego i co pyszniejszego więcej?
Cierpliwy jest tak wielce, że, choćbyś go ścinał,
Poszle ci wzamian uśmiech wstrzemięźliwy tyle,
Co uśmiech sfinksa... Zdeptać go możesz kaligą[2]