Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/480

Ta strona została przepisana.
(nie czekając odpowiedzi Hera)

U mnie człowiek dzielny
Może i podpić; tchórze niech pijają wodę...

(do Olimpa)

«Podpić» a «podpić» — spora wyrażeń różnica!
Melancholja gorszą jest od podochocenia.
OLIMP. Ona jest niewolnictwem ducha...
ANTONJUSZ. U mnie — ludzie
Przyboczni niech mi będą wszyscy rozkochani,
Jak kto może! To mędrzec i wódz był ten Bachus!
Nie obelisków zeschłych stróż ani zakrystjan...

(Eroe, niosąc wonności w złotych naczyniach, przechodzi szerokość sceny)

ANTONJUSZ. (rzucając przed Eroę różę) Piękna Eroe, nie kłoń się... ciężar masz w ręku...
Róża zaś pierw, niż mogłaś jej dotknąć, uwiędła.
Liktor mój ją podniesie...

(Her rzuca się ku róży, Antonjusz mówi dalej)

Ja chciałem marsz wstrzymać
I dopiero wojenne rozwinąć działanie.

(zbliża się do Eroe)

A naprzód, o Eroe, twój pośpiech jest zbytni
Lub udany. Wonności są-ż potrzebne kwiatom?
Słyszał kto, żeby róże zakwitłe podlewać
Płynem aromatycznym? Medyku Olimpie,
Daj świadectwo, czy błędnych tu rzeczy nauczam?

(rozmawiając, zbliża się ku siedzeniom)

Powtóre... proszę usiąść ze mną na tych stopniach.

(trywjalnie)

Jeszcze powtóre: gdyby królowa spytała
O przyczynę spóźnienia...
KONDOR. (przyjąć chcąc od Eroe złote naczynia) Byłoby to winą
Kondora, który zaśpiał wyręczyć Eroe...
EROE. Ah, mnie wyręczyć?...
MAREK ANTONJUSZ. (ciągnąc krotochwilę)...Trzeba powiedzieć królowej,
Że jeden z gości, ten sam, który obiecywał
Nie podzierać poczętych prac, aż w ich rozkwicie,
Wszystkie zasłony zewsząd poodsłaniał, wszystkie
Welony z lic posągów. Niech tak panna powie
I nieinaczej, nadto dodając, że taką
Niedyskrecją rażona, o Eroe, chciałaś
Śmiałka powstrzymać... ale, że czyn tak usilny
I heroiczny stał się spóźnienia powodem.
EROE. Spamiętać nie potrafię tylu słów wątpliwych...

(odchodzi)

MAREK ANTONJUSZ. Her, uprzedź nas do zamku...
HER. (biorąc krok przed Antoniuszem)
Tryumwir Antoni,
Gość Egiptu, przechodzi!...
KONDOR i OLIMP. (wypełniając wielkie ukłony) Gość i pan!...
ANTONJUSZ. (familjarnie) Towarzysz!...
KONDOR. (patrząc za odeszłymi) No, i ten Her coś zawsze miał w zanadrzu — oto
Rachowałem był nieco na pomoc choć jego
O tej porze, gdy w służbie nikt na miejscu nie jest
I gdy chyżo czas lecąc już prawie nas zbliża
Do prologu turniejów...
OLIMP. (spostrzegając Eukasta) Ten cię nie zawiedzie,
Co więcej, iż z posiłkiem przybywa stosownym.

(Eukast z pocztem służby, niosącej różne przybory, wchodzi w wielkim stroju)

EUKAST. Chłopcy! Ceremonjału precepta jest jedna,
Jeden jest kanon, który za króla Auleta
Znany był, a i dzisiaj sekretem nie bywa:
Uczta winna być z pompą taż samą stawiona
I odstawiona!... Niema na dworze różnicy:
Czyli ty złotą cofasz półmisę i czyli
Próżny dzban bierzesz, albo napełniony stawisz,
Wszystko jest jedno...

(zbliżając się do tronu i odejmując oponę z patetycznością gestu)

Z tronu i złotego krzesła
Zasłonę skoro zdejmam, jakże to mam czynić?
Jużci z tąż samą gracją (że się tu wyrażę
Po grecku)[1], jakbym tronu rękoma dotykał.

(chłopcy czynią przybory, naśladując ruchy Eukasta)

Oto jest wszystko... Nie znam nic prostszego w świecie.

  1. gracja «wdzięk (i t. d.)» — jest wyrazem łacińskim, nie greckim.