głos opinji, tak, iżby przeczysto się dał słyszeć, trąbę jakby sprawując ku wysłuchiwaniu wołań Pana. Uwagi te, jakby nierozdzielne z powodzeniem sztuki w Polsce, kreślę.
Tylko sztuce, pojętej w całej swojej prawdzie i powadze, Polak dzisiaj poświęcić może życie. Wieleż to talentów już zmarniało przez nierozświecenie tego poważnego stanowiska, jakie sztuka ma zająć! Zwłaszcza, iż sztuka poświęcenia zupełnego wymaga i jest jednym z zakonów pracy ludów i pracy ludzkości.
Kto odwodzi od rozwinięcia sztuk, rzemiosł i rękodzieł w narodowym kierunku, ten odwodzi naród od nieuniknionej tu pokuty, w dumę go wprowadza, w próżność. Nie pełniący pokuty sumienia czystego mieć nie mogą; objaśniam to, co w «Pieśni Społecznej» zawołałem: «Niema mienia bez sumienia!» Objaśniam to i w porozrzucanych fragmentach pism moich; od ich początku aż do dziś czytelnik objaśnienia najróżnostronniejsze znaleźć może.
Kto powiada: Anglik nato, by brzytwy robił, a Włoch aby malował, i t. d., a my za pieniądze kupim wszystko, w błędzie jest; nie zna rzeczy, bo pieniędzy nie będzie, jak się pracy u siebie do godności czynnego myślenia uświęconej modlitwą sztuki nie podniesie. Bo to nie jest tak, jak ci panowie myślą: u Anglika ono robienie brzytwy, a u Włocha ono malowanie, a u Polaka sianie zboża, to tylko punkta wyjścia pracy, nie zaś cała ich praca. Każdy musi odrabiać ową pańszczyznę adamową.
Rozdzielenie ekspozycyj[1] publicznych na ekspozycje czyli wystawy sztuk pięknych i rzemiosł albo przemysłu jest najdoskonalszym dowodem, o ile sztuka dziś swej powinności nie wypełnia. Wystawa powinna być, przeciwnie, tak urządzona, ażeby od statuy pięknej do urny grobowej, do talerza, do szklanki pięknej, do kosza, uplecionego pięknie, cała cyrkulacja idei piękna w czasie danym uwidomioną była. Żeby od gobelinu[2], przedstawiającego rafaelowski pendzel jedwabną tkaniną, do najprostszego plócienka cała gama idei pięknego, rozlewająca się w pracy, uwidomioną była; wtedy wystawy będą użytecznie i sprawiedliwie na uszanowanie i ocenienie pracy wpływać. Dziś jest to rozdział duszy z ciałem, czyli śmierć.
Czytelniku, obywatelu dziewiętnastego wieku, mamże ci tłumaczyć skąpstwo słowa i niekwiecistość stylu? Czytelniku, Polaku, mamże ci tłumaczyć, czemu tu o rzeczach narodowych w tej estetycznej pracy mówię? Czytelniku, artysto, wiedz, żem znał, i grzebał, i opłakiwał wielu z naszych utalentowanych wielce i porozbłąkiwanych po wszech drogach artystów[3]. Czem mogę, służę słowem i urabianiem publiczności a podnoszeniem twórczego ducha postaciującej siły naszej.
Onego czasu Górnicki pisał w Dworzaninie:
«Wspomnę też tu i to, żem Dworzaninowi (szlachcicowi) malowania nie znaczył, bo mi się to widzi niepotrzebne, a też naszym Polakom, którzy delicatum palatum[4] niedawno mieć poczęli, nie szłoby to w smak...» etc.
Czy mamy się w wieku XIX na tej estetyce Górnickiego, jak na całej zdobyczy w polskiem sztuki pojęciu, oprzeć?
Nie książek, ale prawd — to mi przewodniczyć zwykło w piśmie. Sądzę, że nie nadużyłem materji w tej książeczce i, że-ć się zdać może, czytelniku, ile uduchowniona myślą jest. Nie jest to, co winienem z podróży moich po cmentarzach sztuk przynieść, wszakże zczasem opóźniać się nie godzi; niechaj i to służy za początek:
- ↑ ekspozycja (łac.) — wystawa.
- ↑ gobelin (franc.) — drogi kobierzec, ręcznie tkany, naśladujący do złudzenia malowidło, nazwany tak od nazwiska wynalazcy (w. XV).
- ↑ Że tu wspomnę Tadeusza Brodowskiego — jaka olbrzymia szkoda! (P. P.).
Tadeusz Brodowski, malarz, kolega Norwida z warszawskiej szkoły malarskiej; po studjach zagranicą osiadł w Paryżu i tam umarł wcześnie na suchoty. - ↑ (łac.) — wybredne podniebienie.