Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/639

Ta strona została przepisana.

Forma bo każda treści jest martwiącej,
Koniecznej, wszakże urzeczowniającej...


(GMINA).

Więc myślą twoją, bracie Słowianinie,
O ludziach wolnych gmina gada gminie,
I posły sobie ma z republikanów,
Co wedle ducha są bezformularni —
Faworem[1] rzeszy i faworem panów
Gardzący, prawdzie wewnętrznej ofiarni.
Gmina też innych nie wyznacza z tłumu,
Nie rozumiejąc innego rozumu —
Ci zaś są praktyk nie bardzo świadomi,
Ale praktyczność z nich jedynie żywa,
Bo oni, duchem prąc, jako cięciwa,
Niepokonalnie w przyszłość są ruchomi.

Ci, jeśli formę mają postanowić,
Muszą się oraz i zbezpostępowić,
Z duchowych, mówię, praw ustąpić nieco;
Więc przyobleką się w kształty niepewne,
Które się lada ruszeniem rozlecą...

Rzeczy te oni z gruntu lekceważą;
Grunt ich jest postęp — stąd ani człowieka,
Ani ci formy wyraźnie pokażą;
Stałego u nich nic, zmian wszystko czeka!

Czeka — a pędzi...
...Kto jest dobrej wiary,
Ten już zrozumiał, że bezwarunkowo
Onym to pędom czekania bez miary
Nie można sprawę rzucać narodową,
I że duch formy nie chce, ani człeka;
Więc niech obiera duch — — reszty niech czeka.


(RÓD).

Narodzie! Rody czcij (ile są z ducha),
Ty, coś jest także wielkim rodem rodów!
Ród nie jest tylko forma czcza i sucha,
Ale miłości zdrój i tęcza płodów.
Duch — który, nieraz przesłonion wiekami,
Gruzami wieżyc przywalon sto razy,
Odwezwie zczasem: «Znów my — i ciż sami!...
Gdzież sławy nasze?... Gdzie, ach, nasze zmazy?»[2]
Tak był Zawisza, jeszcze stąd, po wiekach,
Na nieprzyjaciół samotrzeć godzący,
Tak jest niejeden i dziś, w matek mlekach
Błędne lub zacne dziadów słodkossący...
Bo, póki ród się handlarstwem posagów
Nie przeposaży na zagon szparagów,
Póty jak kręty slup, ołtarz zdobiący,
Póty jak wonna gromnica się pali,
Albo jak włóczni żerdź z płomieniem stali.

Więc, jeśli gmina (ród demokratyczny
Społeczny) w własnej cel ma formie swojéj,
A przeto stan z niej żywi się praktyczny,
I szpieg, i żandarm, co u bramy stoi,
To ród — (ta wzamian historyczna gmina) —
Iż poza sobą cel ma w duchu rodu,
Ustawne z formą carstwa boje wszczyna;
On na wygnaniu blednieć idzie z głodu,
Albo przy taczkach kona na Syberji,
Lub się przeradza w służalczej liberji...

Gminy więc swymi niech republikany
Wybiorą rodów (z ducha znanych) duchy;
Z tych jeden wstanie najpoczciwiej znany,
A z tego — mąż się sam[3], jako z pieluchy,
Najsamowładniej wywinie — i będzie
Bolesławowski miał duch w swym urzędzie.

Korony jemu rzymskie państwo nie da,
Ale ją włoży sobie sam na czoło,
Z ducha narodu w sejmu wszedłszy koło
I w kościół, co więc oleju nic przeda!...

Stąd gminy wolne kształci się sumienie
I mężów, ogień czczących postępowy,
Stąd pilne rodów o sobie baczenie,
Stąd wolnym kościół od świeckiej podmowy,
Nie zaś wolności tłoczącym nasiona...
Stąd i naczelny syn rzeczpospolitéj
Niehamowane czującym ramiona:
Stąd i bezczelny szał w gruncie pobity.

∗             ∗
  1. fawor (łac.) — łaska.
  2. W wewnętrznym polskim organizmie rody jak poważne spełniały posłannictwa, to (wedle mego uważania) dziś jeszcze daje się ocenić. Każdy albowiem liczniejszy nieco ród pewnej natury umysłowej, pewnej siły moralnej, pewnych skłonności cechę nosi: kapłańskie, wojenne, scientyficzne, filantropiczne, polityczne, fantastyczne, polubowne i t. p. Tę tedy różność (a która tylko jest przymiotem ducha) za główną różnicę z gminą demokratycznie jednaką uważając, policzą się rody jako w obowiązującym całokształcie narodu stanowisko żywotne zajmujące. Trzeba być bardzo niesprawiedliwie zaślepionym lub w ciasnej siedzącym teoryjce, żeby nie postrzec, jak dalece od pewnego zwłaszcza czasu rody starają się powrócić do swych historycznych powinności. (P. P.).
  3. Pisane na 10 lat przed objawieniem się osoby Andrzeja Zamojskiego. (P. P.).