Strona:PL Dzieła Cyprjana Norwida (Pini).djvu/654

Ta strona została przepisana.

starcza już dziś czytać jednym tylko organem i że jakoby trzeba czytać wieloma razem władzami umysłu. Sokrates przez usta Platona o wynalazku pisma mówi: skoro Theut Tamusowi przedstawił wynalezione przez siebie piśmienne znaki, Tamus zawołał, gdy litery ujrzał: «Liter ojciec, zaślepiasz się miłością do niewidzenia celu liter. — Oto uczynisz ludzi niepamiętnymi i nie więcej, albowiem dałeś sposób przypominania sobie i reminiscencji, a ci, którzy się tych liter nauczą, pewni bedą, że powierzyli im tajemnicę wiedzy własnej i że się obejdą bez mistrzów». To przytacza Platon z ust Sokratesa. Wyrażenie zaś «bez mistrzów» znaczy spiritus rector[1], i odnosi się do Mistrza mistrzów, albowiem jakośmy wyżej o oryginalności Sokratesa mówiąc nadmienili, odsyłał on owdzie uczniów swoich. Po tylu też wiekach piśmiennictwa nie wystarcza już jednej formułki czytania, aby przeto jednostronne reminiscencje powtarzając, nic łudzić się, że się postępuje! Ale tu ktoś mi może zrobić dwa zarzuty: 1° Czyliż słowa jednostronnem ich używaniem nie wykoślawiają się i nie wykrzywiają, jak źle noszone obuwie, i czyż dlatego nie trzeba ich jedynie czytać tak, jak autor sam je tworzył? Odpowiem i dodam świeży przykład na wyrazie «szlachta». W gazecie warszawskiej był niedawno szeroki artykuł, w którym dawano egzegezę[2] wyrazu szlachta. Autor nie zaprzecza, że szlachta ma niemieckie brzmienie i znaczy: bić, ubijać, a mianowicie: klepać blachę, lecz, kołując tak około pierwiastku wyrazów, nic z nich ostatecznie nie wyciąga. Nie lepiejż było po krużgankach gotyckich kościołów naszych przejść się, aby się przyjrzeć śpiącym rycerzem z marmurów chęcińskich wyciosanym? Zaprawdę, należy cofać się na tła, na których znaczenie wyrazów odbija się i formuje, a wtedy zrozumiałoby się, że słowo schlagen, klepać blachę, w starogotyckim języku znaczy: uderzać po pancerzu, to jest: pasować na rycerza. Oto jest odpowiedź na pytanie, czy wyrazy, jednostronnie używane, krzywią się i zużywają aż do zatracenia ich wartości. 2° W drugim zarzucie ktoś mi powie, że w czytaniu należy odwracać się do potęgi pierwotnej, z jaką autor tworzył, a któż tak za czasów Szekspira pojmował go, jak my dziś! Ale ja odpowiem, że czytanie autora zależy na wyczytaniu zeń tego, co on tworzył, więcej tem, co pracą wieków na tem urosło. Jest to cień, który z łona najnieskończeniej wyższej prawdy upada na literatury papier i świadczy albowiem, że poza słowami naszemi jest jeszcze żywot słowa! Prawda najpoważniejsza, a której w żadnym literatury kursie nikt nie uczy...
Słowa autorów mają nietylko ten urok, tę moc i tę dzielność, którą my im dać usiłujemy lub umiemy, ale mają one jeszcze urok i moc żywotu słowa; czytać więc nie każdy umie, bo czytelnik powinien współpracować, a czytanie im wyższych rzeczy, tem indywidualniejsze jest, im bliższe umarłych sfer świata dzieło się czyta, łatwiej je pojąć: każdy zrozumieć może rejestra kupieckie, kucharkę doskonałą albo regulamin bataljonu — w miarę zaś, jak ku wolniejszym sferom wznosić się będziem, czytelnicy różnić się poczną w tem, co czytają... Koniec końców, książki są niesłychanie szanowną spuścizną i byłoby omaryzmem[3] zamachnąć się na te drabiny do Olimpu — ale nacóż się zdały i drabiny, po których nikt nie chodzi? Wcale się wiec nie wstydzę, że mówię jak drugi Omar, popalić księgi... ale sercem...

Do tych uwag do czytania, a niezbędnych uwag, należy dodać co następuje: W wiekach średnich nietylko, że nikt z prawdziwą miłością i przyjaźnią nie krył się, ale wielu było sławnych jedynie z tego, że kochać lub przyjaciółmi być umieli — dziś przeciwnie. Czemu dziś miłość i przyjaźń chronią się i nie wytrzymują ludzkiego wzroku? Oto nadużyły się już tych słów formy określne. Czyż niema na każdym rogu ulicy ogłoszenia miłości nowych i siedemkroć siedemdziesiąt siedm romansów drukowanych w Paryżu i Londynie, a czytanych do wybrzeża rzeki Amur, aż w Syberji! Żaden rzymski patrycjusz nie napisał dwunastu tomów o patrjotyzmie, bo to jest rzecz nieprzyzwoita. Rozgadaniem albowiem takiem można ucodziennić i nabok usunąć nietylko przyjaźń, miłość, ale same nawet słowa «wolność» i «ojczyzna»... I nietylko, mówię, prawdy boże można usunąć za kulisy, ale i sejm, gdy się w dystrybucji[4] i formach słowa uprywatni, można odesłać do domów, bo to będą już nie symbole, ale prywatni jegomoście i ci pójdą do domów!

  1. (łac.) duch kierowniczy.
  2. (gr.) wykład, wyjaśnienie.
  3. Omar — kalif arabski (634-644) słynny z tego, że spalił olbrzymią bibliotekę w Aleksandrji; stąd przenośnie wogóle wróg i niszczyciel książek.
  4. dystrybucja (łac.) — rozdział, rozdzielenie.