Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego 01 (Gubrynowicz).djvu/068

Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz myśl twoja żeglarską obłąkana igłą
Zwracała się na północ... Przebywasz otchłanie,
Drogą po której niegdyś biegli Luzytanie,
Myślą budzisz tajemnic tłum na dnie korali,        25
Oczyma Kamoensa czytasz w drżącej fali.
I może przed delfinem napierśnym okrętu
Powstał duch Luzyady, ów olbrzym odmętu,
Co niegdyś wróżbą nieszczęść tłukł Hiszpanów statki,
A dziś może ci wróżył śmierć ojczyzny matki.        30

To ląd! czy słyszysz stamtąd jaki gwar i wrzawa?
To stary świat! spruchniały jak rozbita nawa;
Żagiel który ją nosił przez wypadków fale,
Spruchniał dziś na odległej mórz zatknięty skale;
Dziś go ziele zarasta. — Stara, obumarła,        35
Długowieczną płodnością ziemia się pożarła.
Walcząc o skąpe reszty płodów się wysieczem.
Tu drobnych państw granice karły kreślą mieczem.
Z tą dziką ziemią kraj twój porównywaj złoty,
Tam słońce twarz ociemnia, tu czernią zgryzoty.        40
Jak struś co głodny gardziel żwirem pustyń dławi,
Tu człowiek kamień wzgardy połyka i trawi.
A te, co na świat stary zbladłem patrzy licem,
Słońce Europy pięknym nazwałeś księżycem.

Tyś smutny! o szaleństwo! ciemnej twarzy rysem        45
Pobielanych tu grobów stawać się cyprysem.
Skłoń lica do uśmiechu, w tej szalonej zgrai
Zamaskowana boleść łatwo się utai.
Tu śmiech jest znakiem życia... Śmiać się nauczyłem
Gorzko — niszczę się, — skonam i nie powiem: żyłem.        50

Lecz twoja dusza marzyć przyuczona szczytnie,
Jeśli uschnie obecnie, wspomnieniami kwitnie;
Myśl wraca po błękitnym oceanów szlaku,
Teraz się wahasz lekko w jedwabnym hamaku,
Tu magnolii róże, a pod palmy cieniem        55
Skrzą czarne oczy światła przecięte promieniem,
Jak gwiazdy nad odbiegłym od kraj u żeglarzem.
Teraz płocha z piór złotych uwitym wachlarzem