Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/172

Ta strona została przepisana.
ZBIGNIEW.

Ojcze! rzecz skończona.

WOJEWODA.

Ha?

ZBIGNIEW.

Wszak przysięgła?

WOJEWODA.

Amen.

ZBIGNIEW.

       115 Ojcze! idźmy razem,
Ja sam jestem — jak senny!

WOJEWODA.

Chmara! idź z rozkazem,
Niechaj mi tu mularzy przyszle budowniczy.

Chmara odchodzi.
ZBIGNIEW.

Cóż to jest?

WOJEWODA.

Król Jegomość tutaj sobie życzy
Kaplicę mieć pod bokiem; więc trzeba mularzy.

ZBIGNIEW.

       120 Ojcze! tobie coś patrzy okropnego z twarzy.

WOJEWODA.

Ja Mospanie spokojny — Na Chrystusa rany
Spokojny jestem starzec. Choćby teraz w tany
Tak mi wesoło, tak mię ta przysięga cieszy.
Gdyby nie to, że śmierci się kościotrup śpieszy
       125 I już stoi nad głową, śmiałbym się na gardło...
Lecz, Mości Panie, serce już we mnie umarło;
Śmierć się dotknie i kości na proch się rozsypią...
Cyt - cyt — cyt... czy słyszałeś? jakieś bóty skrzypią —
Czemu Waść drżysz?

ZBIGNIEW.

Już późno, ojcze, już poranek...

(Wchodzą mularze i Chmara.)