Tu — gdzie te łzy, po czystym migają lazurze...
60
On cię przeklina, ręce swe krwawi na murze,
Potém je niesie do ust z głodu i krew pije,
Ten człowiek teraz tylko przekleństwami żyje...
Ona go będzie wiecznie kochać umarłego...
To sęk, jak wydrzeć marę z pamięci — bez tego
65
Zemsta się jak skorpijon własnym jadem chłoszcze.
Ameljo! o! Ameljo — chodź tu — ja zazdroszczę
Tamtemu człowiekowi i zawiść mię dręczy...
Ameljo... ja jęczałem, jak on teraz jęczy,
Jak on, patrzaj — pogryzłem z bolu ręce obie,
70
Ja mu będę zazdrościł spokojności w grobie
Tak, jak teraz zazdroszczę męczarni i głodu...
Daj mi ten nóż... to serce chce zimnego lodu,
Obaczysz, jak ja umiem kochać, cierpieć, konać,
Daj nóż — Ja ciebie muszę kobiéto przekonać
75
Że gdybyś mnie kochała, to jabym był godny
Nawet miłości wiecznéj.
Stój! nóż nadto chłodny —
Ja ci go moim sercem rozdartém ogrzeję —
O! jak ten człowiek straszny! — serce we mnie mdleje.
Zbigniewie! czy ty pewny że tam był kto taki?
Patrz.
Wachlarz mojéj matki.
80
Czytaj — tam są znaki
Po których ja poznałem że był...
Chryste Panie!...
Prowadź ty mnie — przed królem uczynię wyznanie.
Prowadź mię — ja niewinna — lecz tam człowiek kona.