Kochać i być wierną.
Ach nie wiém któréj oddać rękę lewą
Jako szwagierce — a któréj z pierścionkiem.
155
O! gdybym ujrzał tę gwiazdę przedsterną
Co wiodła króle do dzieciątka żłobu,
Serce mam jedno a ciągnie do obu.
Którą odrzucić? któréj być małżonkiem?
Obie kochają, więc niesprawiedliwość
160
Poniesie jedna, jeśli wezmę drugą.
W obojgu jedna prostota i tkliwość,
W obojgu miłość jednaką zasługą...
Którą tu wybrać?...
Jeśli mnie wybierzesz
Szlachetny panie, to musisz obiecać
165
Że mię do zamku twojego zabierzesz
Z matką i siostrą... Bo któż będzie matce
Gotować garnek? kto ogień rozniecać?
Ona nie może zostać w biednéj chatce,
Kiedy ja będę w pałacach mieszkała.
170
Patrz ona siwa jak różyczka biała.
O! widzisz panie... musisz także ze mną
I matkę zabrać...
O! jakąż tajemną
Roskoszą serce napełnia... o miła...
Lecz Balladyna to samo mówiła
175
W sercu i w myśli... Wierzaj mi rycerzu
I Balladyna kocha matkę starą.
Jużem był wybrał i znów mi w puklerzu
Dwa serca biją...
Byłabym poczwarą,
Niegodną twojej ręki, ale piekła,