Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/259

Ta strona została przepisana.
ALINA.

       165 Cóż siostrzyczko?

BALLADYNA.

Co?...

ALINA.

Czy masz pełny dzbanek?

BALLADYNA.

Nie...

ALINA.

Bladyno
Cóż ty robiłaś?

BALLADYNA.

Nic...

ALINA.

To źle różyczko...
Ja mam dzban pełny mniéj jedną maliną.

BALLADYNA.

Weź tę malinę z mego dzbanka.

ALINA.

Miła!...
       170 Siostrzyczko moja, powiedz, gdzieżeś była?
Wyszłyśmy razem, miałaś dosyć czasu;
Wszak ja ci siostro nie ukradłam lasu.
Dlaczegoż teraz z taką białą twarzą?
I z przyciętemi ustami...

BALLADYNA.

Wyłażą
       175 Z twojego dzbanka maliny jak węże
Aby mię kąsać żądłami wymówek.
Idź i bądź panią! siostra się zaprzęże
Jak wół do pługa, będzie tłoczyć oléj
Z kolących siemion i z brzydkich makówek.

ALINA.

       180 A wstydź się siostro... proszę cię nie boléj
Nad mojém szczęściem.

BALLADYNA.

Cha! cha! cha!