Strona:PL Dzieła Juliusza Słowackiego T2.djvu/345

Ta strona została przepisana.

Błyszczącą deszczem krzewinę;
I tęcze nad nią zawieszę,
       20 I różę nad nią rozwinę;
I znowu daléj pospieszę
Na skrzydłach babki konika.

(Przypływa tuman mgły rannéj, oświecony tęczą; z pod bramy kolorow wychodzi Goplana.)
GOPLANA.

Chodźcie mnie uścisnąć aniołki,
Bo Goplana na wieki wam znika.
       25 O! zapłakane fijołki!
Róże moje bądźcie zdrowe.

SKIERKA.

Co ty śpiewasz?...

GOPLANA.

Niestety! niestety!
Piosenkę pożegnania.

SKIERKA.

Jeszcze oczerety
Nie gną się od jaskółek, jeszcze dnie wiosnowe.

GOPLANA.

       30 Polecę w okropną krainę,
Gdzie sosny i śniegi sine,
Gdzie słońce jak gasnący żar;
Gdzie xiężyc jak twarz tych mar
Co z grobu wychodzą na cmentarz.
       35 Anioł kar za mną popłynie
Krzycząc mi w duszy: pamiętasz
O róż i malin krainie.
Bądźcie zdrowi! bądźcie zdrowi!
Poplątałam ludzkie czyny,
       40 Tak że Bogu mścicielowi
Trzeba wziąć grom i opuścić
Na ludzkie dzieła i winy...

SKIERKA.

My cię nie chcemy opuścić
Goplano! Goplano! Goplano!