Niechaj będzie pochwalony
Jezus Chrystus. — Szatan głuchy
Żadnéj nie dał odpowiedzi.
W téj szopie widać złe duchy 350
I zło — co otworu śledzi
Aby zerwać naszą zgodę.
Gdzie tylko okiem powiodę
Zasmucone widzę twarze...
Mój xięże, źle z nami w Barze, 355
Myślemy z miasta uchodzić.
A miastem kto ma dowodzić?
Nacóż dowództwa w pustoszy?
Dosyć téj wojny kokoszy!
Téj manifestów papierni! 360
Byliśmy krajowi wierni
I wiernie jemu dotrwamy.
Lecz tu w Barze już nie mamy
Prochu, jadła, ni pieniędzy.
Gorszy pocałunek nędzy 365
Niż pocałunek Judasza;
Bo często odwagę zdradza,
I wszystkie cnoty rozpłasza,
I w śmierci — hańbę doradza.
Marszałku! panie narodu 370
Czyś ty dzisiaj doznał głodu?
Otruł się na miejskiéj wodzie?
I pomyślał o tém w głodzie