Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 082.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

swe siły dla pozyskania mowy. Na powtórzone po raz czwarty przeze mnie pytanie, odpowiedział bardzo cicho, prawie niesłyszalnie:
— „Tak, wciąż, — śpię — umieram.“
Było to wnioskiem, a raczej życzeniem lekarzy, aby Waldemar pozostał — bez żadnych przeszkód — w obecnym stanie widomego spokoju aż do chwili, kiedy śmierć przyjdzie, a przyjść miała — według jednogłośnego zdania — w przeciągu minut pięciu. Postanowiłem wszakże raz jeszcze doń przemówić i powtórzyłem poprostu pytanie poprzednie.
Podczas, gdym mówił, w twarzy spiącego odbyło się znaczne przeobrażenie. Oczy, zlekka widoczne z po za przesłaniających je powiek, zapadły się w swych orbitach, — skóra nabrała trupich zabarwień, przypominających nie tyle pergamin, ile biały papier, i dwa okrągłe suchotnicze wypieki, które dotąd tkwiły uporczywie na środku każdego policzka, zgasły znienacka. Używam tego określenia, ponieważ nagłość ich zaniku narzuciła mej wyobraźni raczej zgaszoną świecę, niźli wszelkie inne porównania. Jednocześnie górna warga skurczyła się, ucho-