Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 104.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

cony Panie, opłakana śmierć Berlifitzinga, starego myśliwego? — rzekł do barona jeden z jego wasalów po odejściu pazia, gdy olbrzymi wierzchowiec, którego baron przed chwilą uznał za swego, ze zdwojoną wściekłością miotał się i poskakiwał wzdłuż głębokiej alei, wiodącej od pałacu ku stajniom Metzengersteinów.
— Bynajmniej! — odrzekł baron, gwałtownie zwracając się ku mówiącemu — Umarł, powiadasz?
— Istna to prawda, Jaśnie Oświecony Panie! Sądzę, iż dla członka waszego rodu wiadomość owa nie jest zbyt przykra.
Przelotny uśmiech przemknął po twarzy barona.
— Jaką śmiercią zmarło mu się?
— W swych bezrozumnych zabiegach dokoła ocalenia najprzedniejszej połaci swej stadniny myśliwskiej — zginął marnie w płomieniach.
— Do-praw-dy! wykrzyknął baron, zgłoskując, — jakby zwolna i stopniowo wczuwał się w jakąś tajemniczą oczywistość.
— Doprawdy. — powtórzył wasal.
— Zmora! — rzekł młodzieniec z nie-