Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 110.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

tryumfującej złowrogości kurczy wszystkie mięśnie jego oblicza.
Pewnej nocy burzliwej Metzengerstein, z ciężkiego snu ockniony, wybiegł, jak obłędny, z komnaty i, pośpiesznie dosiadłszy rumaka, zabrnął w podskokach do labiryntu lasu. Zdarzenie tak codzienne nie mogło zbudzić wyjątkowych niepokojów, lecz wszystka służba z natężoną trwogą wyczekiwała jego powrotu, gdy, po kilku godzinach nieobecności, cudowne i wspaniałe budowle pałacu Metzengersteinów jęły trzeszczeć i chwiać się w swych posadach pod przemocą nieogarnionego i nieokiełznanego ognia — jakiejś sinej a gęstej nawały.
Ponieważ płomienie, gdy je po raz pierwszy zauważono, dosięgły już tak straszliwego rozwoju, że wszelkie wysiłki ku ocaleniu jakiejkolwiek części zabudowań okazały się bezskuteczne, tedy cała ludność sąsiedzka trwała wokół bezczynnie w niemem, a może i w obojętnem zdrętwieniu.
Lecz straszliwy a nowy widok skupił wkrótce baczność rzeszy, dowodząc, ile potężniej wstrząsa ciekawością tłumu po-