Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 197.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nie czuli dobrze, iż tak nie jest. Wszakże trzeba było słyszeć go, widzieć i obcować z nim bezpośrednio, aby się upewnić, iż tak nie jest.
Ze względu na tak wielką uroczystość, sam przeważnie zarządzał doborem ruchomych sprzętów w siedmiu komnatach i nakaz jego upodobań osobistych narzucił styl przebraniom. Doprawdy, były to pomysły dziwolążne. Było to wprost — wspaniałe, olśniewające! Była w tem — pokusa i fantazya — wiele z tego, co potem ujrzano w Hernanim. Były postacie całkiem arabeskowe, postrojone niedorzecznie, ukształtowane na przekór wszelkim prawidłom, — dziwy potworne, jak majaki. Było tam podostatkiem czaru, rozpusty i wybryków, — źdźbło zgrozy i obfitość szkarady. Słowem była to ciżba zmór, które kroczyły napuszyście — po siedmiu komnatach. I zmory owe wyprawiały wszelkiego rodzaju łamańce, brocząc barwami komnat, — i rzekłbyś, iż z pod ich stóp wysnuwały się dźwięki muzyki, i że dziwaczne akordy kapeli były echem ich kroków.
A od czasu do czasu z komnaty aksamitnej dolatał rozdzwoniony śpiew heba-