Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom II 227.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nia. Życzę wam wszystkim pomyślnego zdrowia i nieco większych zasobów ugrzecznienia. Mimochodem, panowie, dorzucę, iż oto — oto przed wami dom krzepko zbudowany (pod wpływem rozjuszonej żądzy wygłoszenia czegokolwiek z miną zuchwałą, zaledwo wiedziałem, co mówię). — Mogę twierdzić, iż jest to dom przedziwnie krzepko zbudowany. Te mury — czy odchodzicie, panowie? — te mury są szczelnie spojone!
I tu przez rozszalałą do obłędu przekorność — uderzyłem z mocą laską, którą miałem w ręku, akurat po tej części muru, kędy tkwił trup wybranki mego serca.
O! niech-że przynajmniej Bóg ma mię w swej opiece i niech mię broni przed pazurami Arcydemona! Zaledwo echo mych uderzeń rozległo się w ciszy, a jakiś głos odpowiedział mi z wnętrza grobu, — początkowo była to skarga stłumiona i przerywana, jak szloch dziecięcy, który wkrótce potem wezbrał w krzyk przeciągły, donośny i nieprzerwalny, zgoła przeciwny wszelkiemu przyrodzeniu i nieludzki, w wycie i skomlenie, nawpół pełne zgrozy, a nawpół tryumfu, jakie może się wyłonić jeno z czeluści Piekieł — potworne pianie,