Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 047.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Tak przeminęły dwa pięciolecia jej istnienia, a córka moja trwała na ziemi wciąż — bezimienna. Dziecko moje i miłość moja oto były zwykłe nazwy, które mi uczucie ojcowskie podsuwało, zaś surowa odludność jej istnienia przeciwiła się wszelkim innym określeniom. Imię Morelli wraz z nią umarło. Nigdy o matce nie mówiłem wobec córki: nie mogłem o tem mówić. W istocie, podczas krótkiego okresu swego istnienia, ta ostatnia nie otrzymała od świata zewnętrznego żadnych wrażeń, prócz tych, które mogła pozyskać w ciasnych granicach swej samotni. Koniec końcem wszakże obrzęd chrztu zdał mi się w tym stanie rozdrażnień i wzburzeń szczęśliwem wyzwoleniem od zmór przeznaczenia. I przy chrzcielnicy ociągałem się z wyborem imienia. I tłumy nazw, przydanych mądrości i pięknu, oraz imion pradawnych i teraźniejszych, ojczystych i cudzoziemskich stłoczyły się na mych wargach, i mnóstwo imion czarownych, znaczących dostojność, szczęście i cnotę.
I cóż mię wówczas znagliło do zakłócenia pamięci pogrzebanej martwicy? Jakiż to demon skusił mnie do wytchnięcia