Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 100.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Zemdlałem, — nie powiem jednak, abym zatracił wszystką świadomość. Próżnobym się starał określić, lub nawet opisać to, co mi z niej zostało. Lecz — koniec końcem — nie wszystko było stracone. W śnie najgłębszym — też nie wszystko! W obłędzie — nie wszystko! W zemdleniu — nie wszystko! W śmierci — nie wszystko! Nawet w grobie nie wszystko bywa stracone! W przeciwnym razie zbrakło by nieśmiertelności dla człowieka. Budząc się z najgłębszego snu, rozrywamy tkaninę pajęczą jakiegoś widzenia. Lecz po chwili, — (tak kruchą zapewne jest owa tkanina), — nie pamiętamy o naszej przynależności do widzeń. Powracając po utracie zmysłów do rzeczywistości, kroczymy po dwóch szczeblach — na pierwszym doznajemy istnienia myśli i ducha, na drugim — istnienia ciała. Gdybyśmy, stanąwszy na drugim szczeblu, mogli odtworzyć doznania pierwszego, wykrylibyśmy w nich według wszelkiego, zda się, prawdopodobieństwa wszystek zasób wymownych wspomnień o zaświatowej otchłani. Czem-że jest owa otchłań? Do jakich uciekniemy się sposobów, aby odróżnić przynajmniej jej cienie od cie-