Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 116.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i ruch, ma się rozumieć, powolny. Baczyłem na nie przez minut kilka, nie bez pewnego rodzaju podejrzeń, lecz przedewszystkiem ze ździwieniem. Znużony wreszcie czuwaniem nad jego żmudnym ruchem, przeniosłem oczy na inne przedmioty więzienia.
Wątły szmer pociągnął moją uwagę — i, skierowawszy wzrok ku ziemi, postrzegłem kilka, biegnących po niej, olbrzymich szczurów. Wynikły z otworu widocznej mi na prawo studni. W chwili właśnie, gdym je oglądał, wzbierały gromadnie, na wyścigi, żarłocznie zerkając, zwabione poswędem mięsiwa. Zużyłem sporo wysiłków i baczności, aby je stamtąd odegnać.
Upłynęło zapewne pół godziny, lub nawet godzina — mogłem bowiem czas miarkować jeno bardzo niedokładnie — gdy znów rzuciłem wzrok wzwyż — ponad siebie. To, com wówczas ujrzał, zmąciło mi myśli i znieruchomiło przerażeniem. Rozmachy wahadła o jard niemal zwiększyły się w średnicy, stąd bezpośrednio wynikała zarówno zwiększona szybkość. Główną wszakże przyczyną mego niepokoju była myśl, że wahadło znacznie się zniżyło.