Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 131.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zwężał się, zwężał z szybkością, która mi nie pozostawiała czasu do namysłu. Jego środek, położony na linii największej szerokości, przypadał właśnie na otchłań ziejącą. Chciałem się usunąć, lecz zwężające się mury nacierały na mnie nieodparcie. Wreszcie nadeszła chwila, gdy poparzone i pokurczone ciało moje zaledwo mogło znaleźć niezbędny dla siebie kęs przestrzeni w chwili, gdy na ziemi więziennej starczyło zaledwie miejsca dla mej stopy. Poniechałem walki, lecz duch mój wyzionął całą swoją mękę w jednym, wielkim, długim, ostatecznym krzyku rozpaczy. Uczułem, że się chwieję nad brzegiem otchłani — odwróciłem oczy...
I nagle — coś, jakby zgiełk powaśnionych głosów ludzkich! Wybuch, huragan surmowych dźwięków! Ryk potężny, jak ryk piorunów tysiąca! Jakaś dłoń wyciągnięta pochwyciła dłoń moją, gdym — nieprzytomny — zapadał się w otchłań. Była to dłoń generała Lassalle'a.
Armia francuska wkroczyła do Toleda.
Inkwizycya była w rękach swych wrogów.