Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 161.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ne spłonęły jaskrawym szkarłatem, i zdawało się, że sam Dyabeł ze starego pieca zawładnął wszystkiem, cokolwiek miało kształt zegara. Zegary, rzeźbione na meblach, rozpląsały się, jak pod wpływem czarów, podczas, gdy inne, przynależne kominkom, zaledwo mogąc się powściągnąć w swej wściekłości, zapamiętały się w tak uporczywem wydzwanianiu owego: „Trzynassie! Trzynassie! Trzynassie!“ i tak się zawzięły w trzepocie i rozruchu swych wahadeł, że widok ów był naprawdę przerażający! Lecz — co gorsza — kocury i wieprze nie mogły ścierpieć nadal wybryków ze strony przypiętych do ogona tycich zegarków-samograjów i okazały swe niezadowolenie za pomocą gromadnego wymarszu ku placowi z przydatkiem wzajemnych kuksańców i szturchańców — pokrzyków i poryków, — istny a przeraźliwy sabat miauczeń i kwiczeń! — a nadto skakały do twarzy przechodniom i zaprzepaszczały się pod spódnicami, wytwarzając harmider najstraszliwszy i rozgardyasz najwstrętniejszy, jaki tylko mogłaby dopuścić do swej wyobraźni istota, rozsądkiem obdarzona. Zaś nikczemny a tyci ladaco, utwierdzony na dzwonnicy,