Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 180.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

giwania się zastawą likworów, którą to przezorność, zdaniem Udźca, uzasadniał osobliwie zbydlęciały wyraz jego twarzy hulaszczej. Mimo to para niezwykłych uszu, których bez wątpienia nie mógł trzymać na uwięzi, prężyła się ku górze i od czasu do czasu podrygiwała spazmatycznie na odgłos każdego strzelającego z butli korka.
Przeciwległy mu — szósty a ostatni osobnik miał pozór osobliwej drętwoty i, dotknięty paraliżem, czuł się chyba nie swojo w nazbyt niedogodnej szacie. Był przyodziany (przyodziewek, zapewne, jedyny w swym rodzaju) w powabną trumnę ze świeżego całkiem mahoniu. Na czaszce jego — nakształt hełmu — wspierał się kraniec wieka i przesłaniał go, jak rodzaj kaptura, nadając twarzy wyraz trudnej do opisania zalotności. Rękawy zastąpiono wydrążonymi z dwu stron otworami, tyleż dla wygody, ile dla elegancyi. Lecz ubiór ten chwilami wzbraniał nieszczęsnemu strojnisiowi tkwić prosto na swem miejscu na wzór reszty towarzyszów, i, ponieważ przystawiono go do kobyłki w pochyleniu pod kątem czterdziestu pięciu stopni, tedy obydwie jego obszerne