Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 196.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

spektywa tej miejscowości, mury chłodem przesycone, okna, podobne do oczu, które, patrząc, nie widzą — kilka kęp jędrnego sitowia oraz kilka pni zbielałych i spróchniałych drzew — samym swym widokiem zdziałały, że doznałem owego całkowitego pognębienia ducha, które wśród uczuć ziemskich najtrafniej można przyrównać tylko przedocknieniowym majaczeniom palacza opium — jego bolesnym do codzienności powrotom — straszliwemu a niechętnemu pierzchaniu z jego oczu zasłony. Była w tem — drętwota serca, znękanie, niemoc — niepokonany smutek zadumy, której żaden bodziec wyobraźni nie mógł ożywić, ani spotężnić.
Cóż to za przyczyna — myślałem w duchu — cóż to za przyczyna tkwi w mojem wzruszeniu na widok Domu Usher'ów? Była to tajemnica zgoła nieodgadniona i nie mogłem oprzeć się pochmurnym przeczuciom, które gromadziły się we mnie podczas rozmyślań. Byłem zmuszony uciec się do tego niezbyt wystarczającego wniosku, że istnieją bardzo proste zestawienia szczegółów natury, posiadające władzę wzruszania nas w ten sposób, i że analiza tej władzy leży w tej dziedzinie