Strona:PL Edgar Allan Poe-Opowieści nadzwyczajne tom I 208.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

tłomaczył mi w słowach zbyt ciemnych, abym je tutaj przytaczał, — z wpływem, który na umyśle jego, dzięki chorobie, wywierały pewne szczegóły w samym kształcie i w budulcu dziedzicznego pałacu, — słowem treść fizyczna szarych murów, baszt i czerniawego stawu, gdzie się cały gmach zwierciedlił, wycisnęły po pewnym czasie swą pieczęć na treści duchowej jego istoty.
Nie bez wahania dopuszczał wszakże, że przeważną część osobliwej a gnębiącej go melancholii można przypisać bardziej naturalnej i o wiele rzeczywistszej przyczynie, a mianowicie okrutnej i już przedawnionej chorobie, a wreszcie jawnie bliskiej śmierci głęboko ukochanej siostry, jedynej jego towarzyszki od lat wielu, ostatniej i jedynej krewnej jego na ziemi.
— „Śmierć jej, — rzekł z goryczą, której nigdy nie zapomnę, — osamotni mnie — słabego i zrozpaczonego, ostatniego potomka starożytnego rodu Usher'ów.“
Gdy to mówił, lady Magdalena, — tak jej było na imię, — krokiem wolnym przeszła w oddalach komnaty i znikła, nie zauważywszy mojej obecności. Przyglądałem się jej z wielkiem zdziwieniem, w którem tkwiło nieco strachu, lecz zdanie so-