najstraszniejsze w dom nasz uderzyło, ja byłabym ci za matkę i takbym cię jak matka kochała? Czy nie wiesz, że gdy nam już zbraknie i ojca, i matki, najlepszą twoją przyjaciółką ja będę? Jedyna, z którą będziesz mógł mówić o naszych drogich umarłych i o dzieciństwie swoim, i która — gdyby trzeba było — pracowałaby dla ciebie, Henryku, żebyś miał co jeść i mógł się uczyć. Czy nie wiesz, że cię kochać będę zawsze, choć już będziesz duży; że myśl moja pójdzie za tobą, gdy będziesz daleko, że ci zawsze będę wierną sercem, bośmy razem, w jednym gnieździe wzrośli?
O, Henryku, bądź pewien, że gdy już będziesz mężczyzną, a spotka cię nieszczęście i uczujesz się samotny wśród ludzi, bądź pewien, że będziesz mnie szukał i przyjdziesz do mnie i powiesz:
— Sylvio, siostro, daj mi zostać z sobą, mówmy o tych czasach, kiedyśmy byli szczęśliwi. Mówmy o naszej matce, o naszym domu, o tych dniach dobrych a takich dalekich!
I będziemy o nich mówili, Henryku, i znajdziesz zawsze ramiona siostry otwarte!
Tak, mój drogi Henryku! Przebacz mi, że cię dzisiaj tym wyrzutem zasmucam! Nie będę ci pamiętała żadnej winy twojej i choćbyś mi powiedział znowu coś niemiłego — zapomnę!
Ty i tak pozostaniesz zawsze moim drogim bratem i o tym tylko pamiętać będę, żem cię niegdyś piastowała, kiedyś był malutki, żem razem z tobą kochała ojca i matkę, żem patrzyła na ciebie jakeś rósł i żem przez tyle lat była najwierniejszą towarzyszką twego życia.
Więc napisz mi teraz jakie dobre słowo na tym samym kajecie, a ja przeczytam je przed wieczorem jeszcze.
Strona:PL Edmondo de Amicis - Serce.djvu/203
Ta strona została uwierzytelniona.