Strona:PL Edward Nowakowski-Ksiądz Ignacy Polkowski.pdf/4

Ta strona została przepisana.

Człowiek, co się odłącza od swego narodu, czyni to samo, jakby odłączał się od własnego swego życia.
Miłość ojczyzny jest z prawa boskiego. Czcij ojca twego i matkę twoję. Czcij ojca, a więc i ojczyznę czcij!
Wyrazem miłości Boga jest wypełnienie przykazań boskich. Praca więc dla ojczyzny jest warunkiem miłości Boga.
Do miłości ojczyzny prowadzi poznanie jéj, poznanie ziemi rodzinnéj, poznanie pamiątek narodowych i historyi ojczystéj.
Kto ją objaśnia, święty spełnia obowiązek.


Przejęty do głębi témi zasadami, ożywiony tóm uczuciem, całe swe życie ś.p. Ignacy Polkowski poświęcił Bogu i Ojczyznie, społeczeństwu i nauce, mozolnie pracując nad wydobyciem z kurzu zapomnienia pomników religijno-narodowych. Pobożny i najgorliwszy, natchniony kapłan, gorący i zapalony patryjota, wysoko i wszechstronnie wykształcony, posiadający przytém w niemałym stopniu zmysł praktyczny i umysł przenikliwy; serdeczny, przyjacielski, czuły dla każdéj niedoli, w obejściu się ze wszystkimi przedziwnéj, ujmującéj uprzejmości, wylany w usługach; szczęŚliwy, jeśli mógł komu wygodzić w potrzebie. Nie żył dla siebie, żył tylko ofiarą i poświęceniem się, starając się zużytkować każdą chwilę życia, jakby przeczuwał, że żyć długo nie będzie, — w pracy iście benedyktyńskiéj, wreszcie przykład niezłomnéj wytrwałości w przeciwnościach.


O rodzinie i dziecinnych i szkolnych latach ś.p. ks. Polkowskiego, nie mogliśmy się znikąd dowiezidziéć; wiemy tylko (Rocznik Akademii Umiejętności, 1880 r., str. 51), że się urodził r. 1833, d. 3 marca, we wsi Zdunach, na Mazowszu, że otrzymał staranne i wykwintne wychowanie, którego w Polsce niezbędnym warunkiem posiadanie obcych języków, że skończył nauki w Akademii duchownéj warszawskiéj, ze stopniem kandydata, że r. 1857 wyświęcony na kapłana, był kolejno wikarym w Radzyminie, Brzezinach, Łaznowie i Głuchowie i że został sekretarzem arcybiskupów: Fijałkowskiego i Felińskiego oraz biskupa nominata Rzewuskiego.
Czasy to były groźne, których znaczenia nie pojmują ci, co miarą zwyczajnego życia chcą mierzyć sprawy najwyższéj doniosłości i ze skutków materyjalnych sądzą o moralném znaczeniu wypadków. Jeśliby powstania nic więcéj nie uczyniły, tylko rozkopały większy rozdział Polaków z Moskalami, zapobiegając przez to zobopólnemu zbliżeniu się, a w następstwie zlaniu się dobrowolnemu, już tém samém sowicieby opłaciły wszelkie klęski materyjalne. Narzékać na powstanie 1863 roku mogą tylko ci, co podzielając zasady smutnéj pamięci Wielopolskiego, wyrażone w liście do Metternicha, pragną sojuszu z Moskalami. Czemuż zawdzięczamy tę rozbudzoną w nas miłość ojczyzny? i to przywiązanie do pamiątek narodowych, które dla nas stały się droższémi nad skarby całego świata? Bolesna droga krzyżowa, ale jakżeż uzacnia, jak podnosi rodzaj ludzki! Jeden starożytny mędrzec powiedział, że najnieszczęśliwszy ten, który w życiu nie doznał nigdy boleści. Bądź wreszcie co bądź, unikając Syberyi, ks. Polkowski musiał pójść z kijem pielgrzymim na emigracyją. W téj pielgrzymce emigracyjnéj rozkwitło wewnętrzne życie pięknéj jego duszy, dojrzały głębsze i wznioślejsze w sercu jego uczucia i rozwinęła się w nim, wraz ze zdobytémi wiadomościami naukowémi, ta zdumiéwająca jego działalność — w pracy bez wytchnienia i powtarzamy, bądź co bądź, wszystko to uczyniło zeń człowieka pod każdym względem wyższego nad pospolity poziom.
Zwiédziwszy Rzym, Paryż, objechawszy Niemcy, zaproszony do domu zacnych pp. Skórzewskich do Lubostronia, odetchnął tam wreszcie, znalazłszy najprzyjaźniejsze, polskie przyjęcie. Niedługo atoli kulturkampf bismarkowski zmusił go do opuszczenia gościnnego domu i do szukania nowéj siedziby. Iluż nieszczęśliwych wygnańców znalazło w Krakowie przytułek? Był to wreszcie jedyny port dla rozbitków. Podążył więc i ks. Polkowski do Krakowa, opatrznościowo tu, jakby umyślnie sprowadzony dla uporządkowania nieocenionych skarbów archiwum kapituły katedralnéj, co tylko on jeden mógłby dokonać. Dowodem, że dotąd nikt tego nie uczynił. To największa zasługa ks. Polkowskiego i wiekopomna mu się za to należy chwała. Tu nie dosyć było nawet znajomości rzeczy, trzeba było szczególniejszego zamiłowania, żeby ogrom tych aktów przejrzéć,