Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Ascetka 065.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

padają śmiertelne ciosy. Nawet polne kwiaty, niewinne i wspaniałe, ścina kosa i sierp, a te, które rosną w nieznanych samotnościach umierają same i rozkładają się na widome atomy — tak, jak człowiek i jego uczucia, które niewinnością i wspaniałością im podobne, a w jego trującym oddechu zmieniają się w nagie i zgniłe badyle. Wszystkie zresztą płody i zjawiska ziemi, dobre czy złe, są cieniami, które płyną, płyną przez ocean czasu, wzajemnie wypierając się i nikną w nieskończoności. Nic nie trwa. Nie ma na ziemi takiej rzeczy w dziedzinie materyi i ducha, któraby mogła nie uledz rozkładowi, więc zgniliźnie. Zarówno chmury jak kwiaty, członki człowieka jak jego nadzieje, są obecną lub przyszłą, dokonywującą się lub dokonaną zgnilizną. Śmierć toczy wszystko, jak robak drzewo. Komórki, składające tkaniny ciała nowonarodzonego, umierają w pierwszym już dniu jego życia, zastępują je nowe, które jutro umrą, aż przejdzie dzień, w którym nie przybędą żadni zastępcy i obietnica trupa stanie się jego spełnieniem. Bo tylko śmierć obietnice swoje spełnia, ale czyni to już niezmiennie i powszechnie, Zresztą, wszystko ma usta pełne przyrzeczeń a nic ich nie dotrzymuje.
Całe stworzenie, od wierzchu do dna przestrzeni i od krańca do krańca czasu, przebiega nieunikniony, powszechny duch zniszczenia i przenika nieskończony, powszechny, jęk zawodu. Stwórco, oto twój świat!
Tak myślała i płakała cicho, nieruchomo, wielkiemi łzami, które równo i powoli padały na czarny habit, na złoty krzyż u piersi i na ręce, które