Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Bene nati.djvu/085

Ta strona została przepisana.

i stajniami półkole w tym samym kierunku, w którym biegli tamci pod topolami. Wmieszały się jeszcze do tego wszystkiego dwa kudłate kundle, w białe i żółte plamy, środkiem dziedzińca ku studni z przeraźliwem poszczekiwaniem i rozmachanemi kitami sadząc, wmieszała się też i Teofila Kuleszyna, która, na brzeg ganku wyskoczywszy, z całej siły i przeraźliwie piskliwym głosem krzyczała:
— Awrelka! Awrelka! Awrelka!
A Floryan Kulesza, do scen takich znać przyzwyczajony, nic nie mówił, tylko nogi szeroko rozstawił, obie ręce na kłębach oparł i znowu w uśmiechu białe zęby pokazywał. Gdy jednak Kuleszyna nie przestawała w niebogłosy krzyczeć: Awrelka! Awrelka! Zośka! Karolka! Antek! i sama już podnosząc z obu stron spódnicę do biegu puścić się zamierzała, za chustkę ją przytrzymał i rzekł:
— Czego Teofila wrzeszczy? Czego Teofila leci? Czego Teofila dziwaczy się?
— Bose, w letnich kaftanach, po śniegu, w taki mróz... Jezus Marya... załamując ręce jęczała.
— No to i co? — flegmatycznie zapytał Kulesza.
— Przeziębią się! Zachorują! Jezus Marya! Jak te parobkowskie dzieci! jak te żebraki pod kościołem! jak te sieroty odzieży nie mające!
Śmiejąc się tak, że aż łzy stanęły mu w oczach, Kulesza żonę reflektował.
— Niech Teofila na to plunie! Teofili każda przyczyna dobra, byle jęczeć! Czy one księżniczki, albo co, aby im bose nogi i letnia odzież zaszkodzić mogły? Może Teofila projektowała księżniczki na świat wydać, czy ja wiem? Ale projekt nie udał się, bo one szlachciankami zagrodowemi są, choć ojciec i po dzierżawach chodzi; po ojcu poszły, po babkach i prababkach też, które zawżdy boso po śniegu latały. Ot, niech Teofila przestanie jęczeć, a idzie jeść mi dać, bo głodny jestem od tych kundlów gorzej...