Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/104

Ta strona została uwierzytelniona.

książek, a zasłoniwszy świecę od strony łóżka Lili naprędce sporządzoną z papiéru zasłonką, usiadła przy stole.
Pisała, spoglądała co chwilę w książkę i znów pisała, podnosiła głowę i namyślała się. Lila patrzyła na nią otwartemi oczami. Twarzy nauczycielki, za zasłonką ukrytéj, widzieć nie mogła, ale widziała rękę jednę przerzucającą od czasu do czasu karty książki, i drugą biegającą z piórem po papierze. Ciekawość ją zdjęła wielka. Zsunęła się z łóżka i leciuchno, na palcach, najlżejszego nie czyniąc szelestu, przebiegła przestrzeń dzielącą łóżko od stołu. Stanęła za plecami guwernantki, pogrążonéj w swem zajęciu, i z gorączkową prawie ciekawością spojrzała przez ramię jéj na książki roztwarte, na zeszyt. Śród wierszy zapełniających stronice książki pochwyciła oczami kilka cyfr i nazwisk, wyrażających widocznie historyczne daty i wypadki. Guwernantka pisała znać historyczne jakieś ćwiczenie.
— Co to pani takiego robi? zapytała głośno Lila.
Niespodzianie odzywający się z za ramienia jéj głos nie przestraszył guwernantki, ani zadziwił. Podniosła głowę i zawieszając pióro nad papiérem, zwróciła ku Lili twarz, która wcale inaczéj wyglądała teraz, jak we dnie. Policzki jéj były lekko zaróżowione, a ciemne źrenice wydawały się pełnemi promieni.
— Co pani robi? powtórzyła pytanie Lila, ciekawemi oczami pożérając książkę i zeszyt.
— Uczę się, z uśmiéchem odpowiedziała guwernantka.
— Pani uczy się? ach, mój Boże! czyż pani jesteś dziecko, żeby się jeszcze uczyć? Jesteś pani przecie osobą dorosłą i nauczycielką!
Michalina ujęła ją zwolna za rękę.
— Późniéj, rzekła, wytłumaczę ci to, co cię tak zadziwia — teraz idź spać.