Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/119

Ta strona została uwierzytelniona.

ne utkwiło na mgnienie oka w twarzy Mieczysława i wnet ukryło się za spadającą szybko, drżącą zasłoną powiek. Mieczysław stał nieruchomy, jakby odejść trudno mu było; po chwili dopiéro skłonił się przed guwernantką z grzecznością pełną szacunku i odszedł zamyślony, wzruszony.
Pani Leontyna tymczasem, wróciwszy po rozmowie z guwernantką do pokoju swego, nie znalazła tam Lili. Rzuciła okiem dokoła i bliżéj przyjrzała się książce jednéj, w czarny aksamit oprawnéj i srébrnemi klamrami spiętéj. Było to Naśladowanie Chrystusa, z którego parę rozdziałów przeczytać zaleciła swéj córce.
— Ani jéj nawet dotknęła! wyrzekła do siebie matka Lili z głębokiém, gniewném prawie niezadowoleniem. Jaki to charakter! jaki charakter! Co ja z tą dziewczyną pocznę.
Lila ani dotknęła w istocie książki z żałobną oprawą. Wchodząc do pokoju matki, rzuciła wprawdzie na książkę te przelotne spojrzenie, ale wnet wzrok odwróciła, układając pąsowe swe usta w kształt żartobliwe nadąsanie wyrażający.
— O! zawołała do siebie, mam już tego dosyć... rano, wieczorem i... za pokutę.
Skoczyła ku etażerce i podniosła ręce ku hebanowéj szkatułce, błyszczącéj złoconym napisem: mes souvenirs. Z piersi jéj wyrwał się okrzyk swywolnéj radości. Trafem jakimś, przez zapomnienie pani Leontyny, w zameczku drogocennéj skarbnicy tkwił złoty kluczyk. Lila usiadła na ziemi, ze szkatułką postawioną na kolanach, z uchem czujnie pochyloném. Z głębi szkatułki podniosła się ku twarzy jéj woń delikatna. Gdyby określenie stosujące się do barw, stosowało się także i do zapachów, woń tę możnaby nazwać spłowiałą. Pierwotne powstanie swe datowała znać