Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/123

Ta strona została uwierzytelniona.

niem. Twarz ta, nieodznaczająca się bynajmniéj wyrazem rozumu lub siły moralnéj, nie odrażała jednak niczem złém, ani nawet podejrzaném, a panowało nad nią czoło o dość szlachetnych zarysach, z rojem zmarszczek drobnych i gęstych, z olbrzymią łysiną, powyżéj wiankiem krótko przystrzyżonych, siwiejących włosów otoczoną.
— „O to mój dom ubogi, też pochyłe ściany; ten piec niepoléwany.....” zadeklamował pan Fabian, wprowadzając młodą nauczycielkę do wnętrza swego domu. Prawdę mówiąc, wydeklamowany wiersz niezbyt wiernie określał trzy dość duże widne pokoje, które przedstawiały się oczom Michaliny. Ściany wprawdzie były tam może i pochylały się trochę, bo dach był stary i źle utrzymany, ale pokryte smakowném obiciem, z kilkunastu obrazami w złoconych ramach, kilku sporemi zwierciadłami, z festonami białych firanek u drzwi i okien, wyglądały świeżo, wdzięcznie a nawet i błyszcząco. W większym z bawialnych pokoi, przy jednéj ścianie stał fortepian, przy drugiéj znajdowało się pianino, obok fortepianu umieszczone były na stosownych podstawach lub stoliczkach, skrzypce, wiolonczela, flet, mnóstwo nut oprawionych w grube księgi i nieoprawionych; przed jedném z okien nakoniec, na postumencie rzeźbionym, wznosiła się arfa ze szczytem złocistym, pąsową wstęgą opasanym.
Michalina zdjęła kapelusz i usiadłszy na pierwszém lepszém krześle, przyglądała się pokojom, w najgłębszéj ciszy pogrążonym. Pan Fabian zaraz odedrzwi postąpił do fortepianu i szczególnie pieczołowitym wzrokiem obejrzał rozstawione do koła niego instrumenta muzyczne.
— Chwała Bogu! zawołał, wszystko na swojém miejscu i nietknięte.... Czasem mi tu dzieciaczki moje figielki