Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/129

Ta strona została uwierzytelniona.

— Staś, mówił, ma cztéry lata niespełna, to nasz tancerz domowy... elastyczny taki, że zdaje się, że kości w nim niéma. Marynia dwa lata dopiero skończyła, a rwie się już do farb moich i pendzla, jak tylko je zobaczy, tak że schować je przed nią trudno. Tém zaś maleństwem (tu zbliżył się do niemowlęcia na rękach piastunki wniesionego) obdarzył mię pan Bóg przed pięciu miesiącami.
Wziął niemowlę z rąk piastunki i stanął przy oknie, tuż obok arfy. Najmłodszy aniołek rączkami za struny arfy pochwycił i tak silnie je szarpnął, że aż wydały jęk przeciągły.
— Czy widzisz pani, rzekł pan Fabian, zwracając twarz ku Michalinie, i ten drobiazg nawet ma już jakiś pociąg do muzyki.... moja krew.... moja!..
Apolek tymczasem wydobył skrzypce z futerału i zaczął od niechcenia niby smyczkiem po strunach wodzić; Ludka stojąc przed klawiaturą fortepianu, akordy oderwane uderzała; tancerz Staś z malarką Marynią wyskakiwali po pokoju, a Julcia niemowlę targała coraz silniéj struny arfy.
— Adziu! duszko! dodał uszczęśliwiony ojciec, spostrzegając wchodzącą żonę, pójdź zobacz jak aniołki nasze popisują się!
— A popisują się, to prawda! odparła pani Adela. Apolek zniszczył już zupełnie swój przeszłoroczny mundurek, a Staś drugą drze w tym miesiącu parę bucików. Proszę państwa na kolacyą.
— Czy, duszko, wszyscy już tam zeszli się?
— A zeszli się. Czemuby nie mieli zejść się? Na jedzenie schodzą się prędko.
W sali jadalnéj, nad obszernym stołem, mającym na sobie 16 nakryć, spuszczała się od sufitu wielka lampa i ob-