Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/14

Ta strona została uwierzytelniona.

dorosną, stają się im zupełnie prawie obcymi... Kamil i Mieczysław nie zwierzają się nigdy z niczem przedemną, a ile razy, dawniéj jeszcze, którykolwiek z nich zaczął mi mówić o tém jak myśli i co czuje, nie doprowadziło to nas do niczego więcéj, jak do bolesnych bardzo sprzeczek i zwiększonéj ich dla mnie obojętności.
Gdy pani Leontyna tak mówiła, usta pana Kajetana otworzyły się i zamknęły znowu parę razy; zdawać się mogło, że wyrzekaniom tym odpowiedzieć chciał zapytaniem jakiemś czy uwagą, która wyjaśniłaby może obudzającą je przyczynę. Nie uczynił jednak tego; wszelkie uwagi i przypominania uznał znać za rzecz zapóźną i bezpożyteczną — krótko więc tylko zapytał.
— A Lila?
— Lila przy guwernantce, a gdy nie będzie już miała guwernantek, to za mąż pójdzie, odrzekła pani Leontyna.
Po krótkiej chwili milczenia, z głową pochyloną, z dłońmi splecionemi i złożonemi na kolanach, mówiła dalej:
— Jestem wiecznie sama... sama jedna ze wspomnieniami tylko minionéj przeszłości, które nie pozostawiły mi nic, prócz żalu za tym co było..... od których zresztą usiłuję uwolnić się modlitwą i oderwaniem myśli od ziemskich próżności..... Synowie moi oddalili się odemnie sercem, wyobrażeniami, całym sposobem życia i myślenia... córka nie potrzebuje starań moich, bo nie jest już przecie niemowlęciem, a wkrótce może opuści mię zupełnie... Dom w którym przeżyłam lat trzydzieści nie stał mi się miłym wcale, nie może mi zresztą miłym być teraz gdy wszystko tu starzeje, rujnuje się i upada w gruzy.... Gdziekolwiek spojrzę, na siebie czy dokoła siebie, wszędzie widzę tylko starość, smutek, zniszczenie!....