Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/142

Ta strona została uwierzytelniona.

— Siedmioro dzieci, mówiła daléj po chwili — na co on je wykieruje? Mnie serce kraje się, gdy myślę o tém, jaka to przyszłość czeka te biédne dzieciaki....
Westchnęła ciężko pani Adela i po chwili dodała:
— Niech pani broń Boże nie myśli, żebym ja o tém wszystkiém mówiła przez brak przywiązania lub szacunku dla Fabiana. Najlepszy to, najszlachetniejszy pod słońcem człowiek, złote serce..... Ot naprzykład, widziałaś pani, ilu tu ludzi żywi się koło nas.... niech pani tylko nie myśli, że wymawiam jéj pana Pawła, broń Boże! Gdy jestem zgryziona, powiem czasem na tych biédaków to i owo, ale w gruncie żal mi ich.... wszak oni garną się do naszego domu, jak pszczoły do ula.... Tyle teraz nędzy po świecie; przez te wszystkie zmiany i zaburzenia: a ileż pani znajdziesz w okolicy domów takich, któreby, jak nasz, tuliły do siebie biédnych ludzi?
Podniosła przy tych słowach twarz, a oko jéj posępne przed chwilą, błysnęło dumą.
— To téż, ciągnęła daléj, niéma w okolicy człowieka, któryby nie wiedział, że Łozowa jest przytułkiem siérot i nieszczęśliwych, że Fabian Łozowicz, to może ostatni z tych obywateli naszych, co to nie dla siebie tylko żyli, ale i dla bliźnich. A na mnie choć mówią czasem, że jestem skąpa, gdéraczka, to jednak nikt nigdy nie widział i nie słyszał, abym męża swego od dobrego uczynku odwodziła... Dopełnia téż on tych dobrych uczynków za siebie i za innych... Żebraka żadnego nie opuści, aby go wedle możności nie obdarzył.. Złote serce, mówię pani, najlepszy, najszlachetniejszy człowiek i wszystko byłoby dobrze, gdyby nie te sztuki, po za któremi Fabian świata Bożego nie widzi.
Westchnęła znowu, pomilczała chwilę, a potem mówiła daléj: