Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/16

Ta strona została uwierzytelniona.

— Uznajesz się niewinną, Leontyno... niewinną zupełnie.... Zaprzeczać ci nie będę, bo i na cóż to przydaćby się mogło? Ale oto dla czego nie zgadzamy się ze sobą na znaczenie żadnego ze słów mowy ludzkiej, dla czego niepodobna abyśmy sobie wzajem jakąkolwiek nieśli pociechę. Ja poczuwam się do omyłek i błędów wielkich, ciężkich, wyrzucam sobie srogo, że uczyniłem z życia swego to co uczyniłem, uznaję się winnym.... nie tylko przed Bogiem, jak ty, ale przed ludźmi, tobą, sobą i dziećmi naszemi.... Dla tego też nie wyrzekam... i cały ból swój i wszystkie żale chowam tu!...
Przy ostatnim wyrazie położył na piersi wzdymającéj się krótkim, chrapliwym oddechem rękę swą chudą, przezroczystą, a na wklęsłe policzki jego wystąpiły dwie plamy gorącéj ceglastéj barwy.
Pani Leontyna słuchała słów męża z brwią ściągniętą i z cierpkim, wzgardliwym prawie uśmiechem na ustach.
— Uważam to od niejakiego czasu, rzekła, iż każda rozmowa ze mną irytuje cię i robi ci źle... Dobranoc; jeśli będziesz mię potrzebował, przyślij po mnie Tomasza. Znam i rozumiem powinności swoje jako żony; świat i lata nauczyły mię pokory, gotową więc jestem w każdej chwili oddawać ci usługi, choć najniższe, najtrudniejsze.. Jutro zresztą około południa, przyjdę, jak zwykle, dowiedzieć się jak noc spędziłeś.
Rzekłszy to, odeszła, jak przyszła, zwolna i bez szmeru.
W obszernéj komnacie cicho było znowu jak w grobie, lampa malowała na suficie świetliste koła i drżące iskry rozniecała w szybach osłaniających długie, liczne szeregi