Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/179

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zdaje się, rzekł Konrad, stając, iż nie zapominałem nigdy o tém, że mama jest tu piérwszą osobą, a ja drugą.
— Uchowaj Boże, Koniu! nie zapomniałeś, nie. Ale figuruj sobie, że ja tu dłużéj za nic w świecie siedziéć nie mogę.
— A gdzież? zapytał Konrad.
— Na mieszkanie do N. wyjadę.
Konrad przerwał znowu swą przechadzkę, stanął i w twarz matki oczy wlepił.
— Do N.? rzekł, ależ to będzie dużo kosztować.
— Bagatela, kochaneczku, bagatela! Zrobimy ekonomię.... Sześć pokoi, remarkuj sobie, tylko sześć pokoi.... pokoików.... byle pomieścić się... garnitur mebli z Warszawy... parę koni nam dasz, kabryolet od Rentla.... Paulinę, Marylkę, Dorosię, Karola, Grzegorza i Jana weźmiemy ze sobą.... tylko ich.... remarkuj sobie... nikogo więcéj...
— A ileż na to wszystko piéniędzy trzeba? zapytał Konrad, głosem wewnętrzną niepewność jakąś zdradzającym.
— Bagateli, kochaneczku, bagateli! daj mi tymczasem to co dziś od tych Żydów wziąłeś....
— Ależ ja nie mogę, moja mamo! mnie samemu potrzeba. Lejzor dopomina się o dług swój..
— Lejzor poczeka.. Ach, poziéwanie moje, poziéwanie! Jestem chora okropnie!.. A Róża i Flora, figuruj sobie sam, czy to będzie ładnie, jeżeli staremi pannami zostaną?
— Ależ moja mamo! muszę tym robotnikom zapłacić, którzy stajnię budują....
— Poczekają, poczekają... zostaw sobie zresztą cokolwiek... daj mi tysiąc rubli... remarkuj sam... tylko tysiąc...
Konrad z rękami w tył założonemi i głową w dół