Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/190

Ta strona została uwierzytelniona.

czułość; wzrok którym okrył postać młodéj, hożéj dziewczyny, ubliżał jéj, jakkolwiek objawiał namiętne wzruszenie. Ale Flora nie znała się widać na znaczeniu słów i na tych stopniach uczucia tak nizkich, że aż uwłaczających.... Ręka jéj ściskana w dłoni młodego mężczyzny, drgnęła.... Oczy ich spotkały się... kibić Flory znalazła się opasaną ramieniem Kamila, który pochylił się i pocałował purpurowe jéj usta....
— Kamilu! szepnęła dziewczyna blada i drżąca, kocham cię!
Podniosła rękę do czoła i zawołała zcicha jeszcze, ale namiętnie:
— Kamilu! czuję... czuję że kocham cię bardzo... nad wszystko... na śmierć i życie!..
Była w téj chwili prawie piękną. Na twarzy jéj bladéj, w oczach łez pełnych, w głosie drżącym panowały moc i szczerość uczucia.
— Pocóż tak tragicznie? uśmiechnął się Kamil: na śmierć i życie! Któż widział aby tak śliczne, młode usteczka mówiły o śmierci? Słuchaj Florciu! miłość to chwila..... trzeba ją chwytać coprędzéj, bo uciecze....
I jakby czynem dowieść chciał własnego zdania, przycisnął do ust białe paluszki Flory.