Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/24

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jabym za pannę Julię w ogień wskoczyła! odpowiedziała Lila. Ale cóż znowu — zawołała nagle z wyrazem gniewu i niecierpliwości, dlaczegóż bo ten Kamil nie oświadcza się już formalnie o rękę panny Julii!.. Czy panna Julia kocha Kamila? proszę powiedzieć! proszę, proszę! czy bardzo pani jego kocha? Czy tak jak Małgorzata kochała swego jeune homme pauvre? proszę powiedziéć.
Stała przed guwernantką swą z ramionami zarzuconemi w koło jéj kibici, z z twarzą podniesioną ku jéj twarzy. W oczach jéj gorzała niecierpliwa ciekawość, usta roztwierały się uśmiechem swywolnym trochę, lecz więcej czułym i marzącym.
Panna Julia nie miała czasu na danie odpowiedzi, bo do pokoju wbiegła służąca młoda, ładna dziewczyna, z twarzą rumianą, oczami błyszczącemi i sporém pudełkiem w ręku. Zbliżyła się do panny Grejs i zniżonym głosem szepnęła:
— Pan Kamil pyta się, czy nie będzie dziś miał odpowiedzi od pani.
Guwernantka wzruszyła niecierpliwie ramionami.
— Powiedz, że dziękuję, nic więcej...
Nie skończyła jeszcze mówić, gdy Lila pochwyciła z rąk służącej kartonowe pudełko i otworzyła je.
— Ho! ho! — zawołała, jakie ładne szpilki do włosów! I pierścionek z turkusem! Ciekawam czy naprawdę złoty? I wstążka różowa. Zkądże to wszystko masz, Brygisiu?
— Przyniosłam to właśnie dlatego, aby panienkom pokazać. Walenty przywiózł mi wszystkie te piękne rzeczy z Warszawy, z tryumfującą miną odparła garderobiana.
Lila włożyła w czarne swe włosy dwie wielkie, pozłacane zapewno strzały i przeglądała się w lusterku małem, jedynem jakie znajdowało się w pokoju.