Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/245

Ta strona została uwierzytelniona.

i Paulince, wszystkie ładne rzeczy, jakich nam się zachce, tak iż rodzice sprawiają nam już tylko suknie, bieliznę i buciki.
— Tak, tak! przytwierdziła pani Augustynowa, z dumą spoglądając na starszą córkę, wszystkie dodatki do ubrania Zuzia kupuje za własne pieniądze.
Michalina nie zdawała się być wielce zbudowaną tém kupowaniem za własne piéniądze pelerynek i kokard, nic jednak nie rzekła. Lucynka zato, w milczeniu dotąd podziwiająca stroje przez siostrę przyniesione, zawołała z zapałem:
— I ja też pilnie, o, bardzo pilnie uczę się grać, aby conajprędzéj miéć, tak jak Zuzia, własne swoje piéniądze.
— I cóżbyś z niemi zrobiła? zapytał Ignaś.
— Ach! odparł podlotek, kupiłabym sobie zaraz błękitny kapelusz i buciki zapinane z boku na guziczki.
Z wykrzyku tego zaśmieli się wszyscy, prócz Michaliny.
W téj chwili ojciec rodziny wszedł do pokoju. Dzieci wszystkie pogarnęły się do niego. Ignaś całował go w ramię, Lucynka wpół go objęła, Zuzia i Paulinka otoczyły szyję jego ramionami. Posypały się koło niego żartobliwe i pieszczotliwe słowa, pocałunki ust świeżych spoczęły na pomarszczoném czole jego i żółtych policzkach. To téż twarz biednego ex-urzędnika jaśniejszą stała się i gładszą; rozświecił ją uśmiech miłości i radości. Iskra poezyi głębokiéj i orzeźwiającéj, poezyi rodzinnego ogniska, wpadła w ciemną, twardą prozę jego życia i rozpromieniła ją na chwilę.
— Wikciu, zawołał wesoło na żonę, każ obiad dawać, bo umiéram z głodu!
W jadalnym pokoju kucharka nakrywała stół obrusem i ustawiała talerze. Klemens i Walek wrócili téż po