Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/247

Ta strona została uwierzytelniona.

Po chwili jednak Ignaś odezwał się:
— Ot wiécie co, moi drodzy, już ja tam z wielkich bogactw na wieki wieków kwituję, i niczegobym nie chciał, tylko dosłużyć się w biurze dwudziestu rubli na miesiąc.




We dwa dni po przyjeździe Michaliny przybył do N. Mieczysław Orchowski. Oddawna już w starém domostwie nie było takiego biegania, wołania, słowem ogólnego zamieszania, jak wtedy, gdy ojciec rodziny, wchodząc do małéj bawialni, oznajmił żonie i córkom, że młody pan Orchowski znajduje się w jego pokoju i że wypada koniecznie zaprosić go na obiad. Pani Augustynowa, siedząc z koronką w ręku pomiędzy panią aptekarzową i panną Julianną, splotła dłonie z przerażeniem nieledwie.
— Ach, mój Guciu! zawołała, a ja się dziś tak zagawędziłam, że i nie wiem doprawdy co dzieje się z obiadem.
Chciała zerwać się i biedz do kuchni, ale dwie obecne przyjaciółki powstrzymały ją mnóstwem uwag i zapytań.
— Orchowski! oho! jakich to panów państwo sowietnikostwo na obiadach u siebie przyjmują!
— Czy to właściciel tego miasteczka Orchowa, co to w nim stryjeczna moja babka mieszka?
— A może to do córeczki któréj ten pan podjeżdża?
— Gdzieby tam! moja panno Julianno. Czy to obywatelski syn pomyśli teraz o biédnéj dziewczynie?
— Obywatelski syn! i cóż tak ważnego? Pani sowietnikowa przecież jesteś także obywatelską córką, a i pan sowietnik....
— To prawda! to prawda!