— Tak, odpowiedziała młoda dziewczyna, znalazłam je na miedzy, nawpół umarłe od głodu i zimna....
Mówiąc to, rozchyliła sukienne okrycie, a młody Orchowski ujrzał cztéroletniego mniéj więcéj chłopaka, w grubéj koszuli, zaledwie okrytéj podartym łachmaném. Dziecię to zsiniałe było od zimna, wychudłe widocznie z głodu; oczy miało zamknięte, co nadawało mu pozór nieżywego, a wkoło głowy włosy gęste jak las, kędzierzawe, ze słomą i kurzawą zmieszane. Ognista barwa włosów tych i pewne linie znędzniałéj twarzy zdradzały jego pochodzenie.
— To dziecię żydowskie! zawołał Kajetan.
— Tak, spokojnie odparła dziewczyna, to jedno z pietnaściorga dzieci krawca Judela.
— Z pietnaściorga dzieci! powtórzył znowu Orchowski.
— Judel ma pietnaścioro dzieci; biédny to bardzo człowiek. W tym roku szczególniéj nędza u nich jest straszna.
Zamieniali słowa te, idąc drogą do miasteczka wiodącą. Orchowski złożył nawpół nieżywe dziecię na bryczce swéj, która nadjechała, a teraz szedł obok młodéj dziewczyny i słów jéj słuchał z pewném zdziwieniem.
— Zkąd pani wiész to wszystko? zapytał.
Spokojny uśmiéch okolił blade jéj usta.
— Mieszkam o pół wiorsty ztąd, rzekła, wskazując białowolski dworek; urodziłam się tu i wzrosłam... znam wszystkich prawie mieszkańców miasteczka.
Orchowski z coraz większem zajęciem patrzył na delikatny profil jéj twarzy, którego białość podnosiły okalające go czarne fałdy chusteczki.
Weszli w błotnistą ulicę miasteczka, z dwóch stron szaremi domostwami obudowaną. Orchowski zwrócił się do woźnicy swego z zapytaniem:
Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/270
Ta strona została uwierzytelniona.