Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/32

Ta strona została uwierzytelniona.

nowemi włosami, żarzącemi się oczami i dwoma rzędami brzękających czarnych paciorków wokoło białej szyi. Szybka jak strzała, zbiegła ze wschodów ganku, które zakołysały się pod lekkiemi jej stopami, i przebywszy małą przestrzeń dzielącą dom od oficyny, znalazła się przed oknem w którym stał mężczyzna. Rosnące tu krzaki bzu i jaśminu otworzyły się przed smukłą jéj postacią i wnet zamknęły za nią liściaste swe ramiona, tak iż dla każdego ktoby patrzył za nią z okien domu, była zupełnie niewidzialną.
— Dzień dobry, Kamilku, półgłosem i z niejaką niespokojnością oglądając się w około, szepnęło dziewczę.
Wyraz twarzy jéj oznaczał niezmiernie zajęcie, pośpiech; głos i ruchy były tajemnicze.
— Odnoszę ci książkę, mówiła daléj. Panna Julia już ją przeczytała i prosi cię o inną.
Mówiąc to, wyjęła niewielki tomik w fałdach szerokiego rękawa starannie dotąd ukryty, i podała go bratu.
— Słuchaj, Kamilku, szczebiotała z cicha i pośpiesznie, daj tylko co pięknego.... zajmującego... czułego!.. Doprawdy, żeby nie te książki, które ty nam dajesz, albo które ja z mamy pokoju kiedy niekiedy pochwycę, my obie z panną Julią umarłybyśmy chyba z nudów. Jak tu u ciebie ładnie! ciągnęła daléj, wspinając się na palce i zaglądając do wnętrza pokoju. Lubię takie obicie na meblach w wielkie bukiety... wesoło robi się, patrząc na nie... U nas wszystko ciemne, szare, czarne...
Przerwała sobie nagle i niespodziewanym, gwałtownym ruchem obie ręce zatopiła w czarnych swych kędziorach.
— Ach! zawołała z wybuchem, świat! świat! Twoje mieszkanie, Kamilku, światem pachnie!