Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.

Oparła czoło na dłoniach i ciekawemi oczami wodziła po obrazach i kobiercach, napełniających mieszkanie brata. On tymczasem, nie zważając na szczebiot i wykrzyki, usunął się nieco na stronę, rozwinął ćwiartkę papieru znajdującą się w przyniesionej przez siostrę książce, szybko przebiegł oczami nakreślone na niéj słowa i z uśmiechem na ustach przeszedł do innego pokoju.
Lila, przyjrzawszy się do woli przedmiotom obudzającym zachwyt jéj i ciekawość, poczęła widocznie niecierpliwić się już i nudzić, gdy we drzwiach pokoju ukazał się Kamil z książką w ręku. Lila wyciągnęła obie dłonie nie ku bratu, ale ku książce.
— Złoty, drogi, kochany! zawołała, wiedziałam dobrze, że dasz nam znowu co ładnego. Słuchaj — dodała ciszej i z figlarnem spojrzeniem, a jest tu co w tej książce dla panny Julii?
— Wracaj czemprędzéj do domu, odparł brat, patrząc na drogę wijącą się za bramą, Mieczysław jedzie. Mama wyjść może na jego spotkanie i zobaczyć cię w ganku z tą książką.
Dziewczę zaśmiało się zcicha.
— Jakiś ty zabawny, Kamilku! alboż mama wychodzi kiedykolwiek na spotkanie twoje lub Mieczysia, gdy przyjeżdżacie do domu? Nie wiem nawet czy mama była choć raz w twojem mieszkaniu, odkąd wróciłeś z Dorpatu i tak ładnie się urządziłeś. Najpewiej nie była, bo gdyby była, nie pozwoliłaby ci mieć takich jasnych, wesołych obić na ścianach i meblach.
Kamil palił wonne cygaro i spoglądał na szczebioczącą siostrę ze zwykłym sobie wyrazem twarzy, trochę obojętnym, trochę zadowolonym, trochę wzgardliwym.