Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/42

Ta strona została uwierzytelniona.

Znużona głowa jego opadła na poręcz fotelu, nabrzękłe powieki okryły źrenice, w których wielka łza paliła się w ogniu tajemnej jakiejś, niewygasłej nigdy żałości.
Mieczysław patrzył na ojca z głębokiém spółczuciem i przywiązaniem. Po chwili wziął jedną z książek leżących na stole i jakby wiedział czém najlepiéj uspokoić może wzburzone uczucia chorego, otworzył ją na załamanéj karcie.
— A! rzekł zcicha, Szyller... Wallenstein... Czytałem ci to, ojcze, głośno zeszłéj zimy... ale radbym i teraz parę ustępów przeczytać.... czy pozwolisz?
Pan Kajetan podniósł powieki; spojrzenie jego ukojone, pełne miłości i wdzięczności, spoczęło na twarzy syna.
— Czytaj! rzekł, nie podnosząc głowy. Wielkie myśli geniuszów budzą zawsze dobre uczucia
Mieczysław pochylił się nad rozwartą książką i przerzucał zwolna jej karty, szukając zapewne téj, o któréj wiedział że najprędzej ukoi cierpienia fizyczne i gorzkie myśli ojca. Młody ten, żywy i wesoły zwyczajnie chłopak, stał się w tej chwili mężczyzną z poważnem zamyśleniem na szlachetném czole i w jasném oku.
Nagle ojciec i syn podnieśli głowy i wytężyli słuch w stronę drzwi zamkniętych, pokój pana Kajetana od szeregu dalszych pokojów rozdzielających. W głębi domu podniosła się wrzawa, śród której rozpoznać można było trzy głosy kobiece. Jeden z głosów tych przemawiał poważnie i monotonnie, ale dobitnie, z oburzeniem widoczném; drugi głos, młodszy od piérwszego, zawodził żale jakieś i wyrzekania, prośby złączone z wyrzutami; trzeci głos najmłodszy, najdźwięczniejszy, krzyczał poprostu z całej mocy piersi silnéj, upartéj, gwałtownéj. W trzecim tym głosie czuć