Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/44

Ta strona została uwierzytelniona.

zamykaj przedemną drzwi uczciwych domów! nie odbieraj wszelkiéj nadziei przyszłości.
Kończąc ostatnie wyrazy, spostrzegła wchodzącego Mieczysława, podniosła ręce do twarzy oblanéj szkarłatem i łzami, odwróciła się szybko i zniknęła za zamkniętemi drzwiami. Lila wydała okrzyk rozpaczy, ale scena ta trwała już dość długo, aby wyczerpać jej siły. Zesłabła, łkająca, tchu i głosu pozbawiona, poddała się pociągającej ją ręce matki.
Pani Leontyna wyprostowana i wyniosła, z okiem niezwykle błyszczącém i zaciśniętemi usty, zaledwie widzialnymi znakami rumieńców gniewu i wzruszenia na twarzy, ciągnęła przez czas jakiś córkę za sobą, niby przedmiot pozbawiony życia i ruchu, aż wreszcie weszła z nią do swej sypialni i starannie za sobą drzwi zamknęła.
Mieczysław z osłupieniem spoglądał dokoła, nie dorozumiewając się bynajmniéj powodów burzliwej sceny, której był świadkiem. Zaciekawiła go ona jednak przez wzgląd czy na zrozpaczoną siostrę, czy też na piękną w zmieszaniu swem i zaniedbaném ubraniu guwernantkę. Postanowił widać doczekać się jakiegokolwiek wytłumaczenia, bo usiadł w saloniku, oglądając się za czemś, czemby mógł zapełnić chwile oczekiwania. Ale pokój ten, którego sprzęty wytworne niegdyś, spłowiałe były i szare od pyłu, nie zawierał nic, coby życie objawiać lub do życia pobudzać mogło: ani książki, ani albumu żadnego na stołach, pokrytych siatkami z białej bawełny.
Młody człowiek nie znosił znać bezczynnego siedzenia na jedném miejscu, bo po kilku minutach poruszył się niecierpliwie, jakby miał wstać i odejść, gdy w perspektywie dwóch przyległych pokojów umieszczone drzwi otworzyły