Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/57

Ta strona została uwierzytelniona.

chłopiec wsunął się do jéj wnętrza, przylgnął do ściany głównéj izby i odtąd tam już obrał sobie stanowisko obserwacyjne. Dziury świeciły mu zawsze jeszcze na łokciach i kolanach, palce u nóg wyłaziły z butów, ale nie był to już idyota, nie był to nawet Żydziak-podrostek, ale Żydek dorosły, młody, z rudawym wąsikiem nad wargą cienką i ruchliwą, z błyskawicą sprytu i tajemnych pożądań, lub z głębokim namysłem w dużych, błękitnych oczach.
W tym samym czasie odbyły się zaślubiny jego z Chają, córką przywódzcy i dziekana miéjscowych faktorów Jednocześnie z przed wrót karczmy i z pod ściany głównéj jéj izby zniknął Żydziak, o którego imieniu i pochodzeniu nikt nie wiedział, natomiast zaś w okolicy pojawił się nowy faktor, imieniem Elko. O nazwisko jego nikt nigdy nie zapytywał, bo pocóż komu znad nazwisko faktora? Elko z Orchowa i koniec. Zdawało się jednak, że nie był to jeden Elko, ale że w osobie jego mieściło się stu, dwustu Elków. Był on zawsze, wszędzie i na każdem miéjscu: w miasteczku na rynku pomiędzy chłopskiemi wozami na targ przybyłemi; przy drzwiczkach przejeżdżających koczów i karet, z czapką w ręku i językiem obrotnym; w oberżach gdzie popasali i nocowali podróżujący panowie; pod płóciennemi budami kupieckich furgonów; na trzęsącéj biédce śród pocztowego gościńca; pieszo śród drożyn ku wsiom wiodących; na dziedzińcach dworskich, w oficynach z ekonomami, w oborach z pachciarzami, w przedpokojach z lokajami, w gabinetach dziedziców nakoniec przy drzwiach, o pół kroku od progu, z wyprostowaną postawą, z bystrem spojrzeniem, latającém szybko dokoła, lecz długo i głęboko zatapiajécem się w twarzach ludzkich, z usłużnym, zachęcającym, pokornym lub żartobliwym uśmiechem na ustach.