Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Eli Makower-Tom I.pdf/59

Ta strona została uwierzytelniona.

Nikt jednak w czasie tym na niego nie zważał, bo i któż faktora Żyda, mającego opinią sprytnego i nieodbicie potrzebnego szachraja, wziąćby chciał sobie za przedmiot studyów i rozwagi?... powieściopisarz chyba, albo rodzajowy malarz. Powieściopisarzy wszakże ani malarzy w okolicy nie było; nikt przeto Elka nie badał, a gdyby nawet dziwna ta myśl komu przyszła, nie spostrzegłby w nim nic innego, jak gonitwę za zyskiem, żądzę zbierania pieniędzy. Gonitwa to była gorączkowa, niezmordowana, uporczywa, buchająca ogniem nie tylko przez oczy, ale przez skórę na twarzy, która w pewnych chwilach rumieniła się i drgała nerwowo, przez wargi latające konwulsyjnie, gdy szło o wmówienie komuś czegoś, przez ręce drżące, gdy zarobek był tuż, tuż, lecz jeszcze w nie nie wpadł. Czy oprócz téj gonitwy, oprócz téj żądzy oko badacza dostrzedzby mogło w Ełku i inne jeszcze uczucia: przywiązania, namiętności, nadziei? Może, lecz aby dokonać odkrycia takiego, trzebaby było spuścić się głęboko w nurty jego najbliższych stosunków, najcodzienniéjszych obyczajów, najtajniéjszych uczuć, w nurty szczególniéj téj podwójnéj edukacyi jego, któréj jednę połowę odebrał przed wrotami gwarnych, ludnych karczem, drugą pod dachem ojca swego, starego Judela. Owocami piérwszéj téj połowy edukacyi jaką otrzymał Elko, były właśnie owa gonitwa za zyskiem, owa żądza piéniędzy; druga połowa także bezowocną nie pozostała, ale o owocach jéj — późniéj.
Trwało tak długie lat dziesięć; poczem z okolicy zniknął faktor młody i zwinny, tak jak niegdyś zniknął z okolicy podrostek żydowski, bosy i gapiowaty — a natomiast zjawił się kupiec z gęstą, kędzierzawą brodą, w chałacie całym zupełnie, jeżeli nie zupełnie czystym, stąpający poważ-